Kuchnia khmerska
zasługuje na osobny post, więc dzisiaj tylko potem dwa zdania na ten temat.
Podaję dzisiaj niezwykle prosty przepis na zupę, którą
Maleństwo skomentowało tak: „Dlaczego ona taka dobra???? Nie da się jej mało
zjeść” J
Mimo, że mało
zjeść się nie da to raczej jest daniem dietetycznym, bo ugotowana na wodzie a
jedyny tłuszcz pochodzi z mięsa kurczaka, a ten jak wiadomo jest mięsem
dietetycznym.
A Kambodżą jest
dla mnie kulinarnym rajem.
Zupy, zupy i
jeszcze raz zupy J
Oprócz tego amok
– czyli khmesrkie curry i inne pyszności, ale te zupy skradły moje serce
dokumentnie.
Samlor machou – kwaśna khmerska zupa z makaronem i kurczakiem
1 l wody
2 trawy
cytrynowe
5 liści kaffir
3 ząbki czosnku
8 cm kawałek
imbiru (powinien być galangal, ale nie do kupienia w PL)
2 piersi z
kurczaka
1/2 łyżki pasty z
tamaryndowca
1 limonka
1 – 2 chilli
2 łyżki sosu
rybnego
2 - 3 łyżki sosu
sojowego (albo do smaku)
1 ½ łyżki
brązowego cukru
1 marchewka
mały kawałek
kapusty pekińskiej
2 plastry
świeżego ananasa (jeśli nie mamy może być z puszki)
makaron ryżowy
nitki
pęczek dymki
pęczek bazylii
Do garnka wlać
wodę, wrzucić stłuczone trawy cytrynowe, zgniecione nożem ząbki czosnku,
pokrojony w plasterki imbir, listki kaffir oraz sos sojowy i rybny całość
zagotować. Gotować przez około 5 minut. W tym czasie pokroić mięso z kurczaka w
kostkę (zamiast kurczaka można dodać krewetki czy rybę), wrzucić do wywaru i
gotować przez około 10 minut. Marchewkę obrać i pokroić w plasterki, ananasa
pokroić w kostkę, kapustę w niewielkie kawałki. Warzywa wraz z ananasem wrzucić do zupy (bez
kapusty) i gotować przez kilka minut. Następnie dodać kapustę i gotować jeszcze
przez 3 minuty. Dodać pastę z tamaryndowca, cukier oraz sok z około ½ limonki –
zupa ma być kwaśno- słodka ale nie ma wykrzywiać. Dodać posiekane papryczki
chilli, ostatecznie doprawić sosem sojowym i podawać z makaronem przygotowanym
zgodnie z przepisem na opakowaniu. Każdą porcję posypać posiekaną dymką i
bazylią. Podać również kawałeczki limonki do ewentualnego dokwaszenia zupy.
Smacznego!!!
Jedząc zupę trzeba uwzględnić fakt wyławiania z niej kawałków trawy cytrynowej i imbiru, których się nie zjada. Można co prawda odłowić je zanim doda się pozostałe składniki, ale zawsze dostawałam zupę z tymi składnikami więc i ja podałam ją w takiej postaci.
Taką zupę jadłam
wielokrotnie w różnych miejscach. Za każdym razem była trochę inna, czasem były
w niej słodkie ziemniaki, innym razem brokuły albo kalafior. Często dodatkiem
były kawałki pomidora. Jedno łączyło wszystkie te zupy – zawsze była pyszna i
zawsze miałam ochotę na więcej. Cudowne w niej jest to, że mięso zawsze było mięciutkie a warzywa jędrne i chrupiące choć absolutnie nie surowe.
Dzisiejszą zupę
podałam w miseczkach, które przywieźliśmy z Kambodży. Czasy Czerwonych Khmerów
spowodowały, że zanikły tradycyjne rzemiosło. Organizacje międzynarodowe
pomagają odtworzyć tradycyjne khmerskie rzemiosło. W Siem Reap jest miejsce
gdzie młodzi ludzie uczą się tradycyjnego garncarstwa i tradycyjnego zdobienia
wyrobów. Nie potrafiłam się oprzeć i odwiedzając to miejsce kupiłam komplet
takich wyjątkowych miseczek. Cały czas miałam wątpliwości, czy przetrwają
podróż, ale dały radę i teraz mogę się cieszyć niebanalną ceramiką.
Bardzo lubię zupy wszelkiej maści i koloru :-)))
OdpowiedzUsuńAle u mnie panowie to tak sobie...
Pięknie ta zupa wygląda
i pewnie tak smakuje ...
Smakuje ..... poezja :)
UsuńZupa na pewno przepyszna!!! Tylko czy te oryginalne składniki można u nas gdzieś kupić? Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńNie wiem Basiu w jak dużym mieście mieszkasz, ale w supermarketach można większość składników kupić. Liście kaffir (suszone) są dostępne dla odmiany w sklepach z żywnością orientalną. Jeśli nie znajdziesz tych liści to można je zastąpić skórką z limonki.
UsuńPrzepis koniecznie musze wypróbować bo uwielbiam zupy z Dalekiego Wschodu> Basiu-na miseczkę zaraz zwróciłam uwagę jak tylko zobaczyłam zdjęcie. Piękna, wspaniały zakup i pamiątka....i zupa pewnie lepiej smakuje ;D Pozdrawiam serdecznie M.
OdpowiedzUsuńp.s. lifting bloga bardzo ładny :)
Dzięki jeszcze raz za pomoc!!! A miseczki to był szalony zakup, ale na szczęście udało się je bezpiecznie do domu dowieźć ;)
UsuńWidzę, że składniki tej apetycznej zupy podobne do tajskiej na moim blogu. Czyli, że mogę spróbować :-)
OdpowiedzUsuńDodam, że w moim mieście / nie jest małe, ale nie stolica / produkty nie są dostępne. Wszystko można zamówić przez internet.
Ps. Nie podam niestety zupy w miseczkach przywiezionych z dalekiej podróży, ale też w robionych ręcznie :-)
Kuchnia khmerska wiele czerpała z kuchni sąsiadów, więc nie ma się co dziwić, że podobna do tajskiej. Twoje miseczki też pewnie bardzo ładne ;)
Usuń