Podobno istnieje
khmerskie powiedzenie „Gdy wyruszysz do Angkoru, nie wrócisz sobą” (cytat z
książki J. Pałkiewicza). Ja wróciłam inna, bogatsza o kolejne doświadczenia, po
kolejnej lekcji pokory.
Kreowanie
rzeczywistości?
Nie, żeby
Khmerzy kreowali rzeczywistość, to ja pisząc swoją relację z podróży będę
kreowała wizję Kambodży jaka utworzyła się w moje głowie.
Nie potrafię i
nie chcę zamieszczać postów, które uzurpowałyby sobie prawo do obiektywnej
oceny tego kraju. Moja relacja ma być subiektywna, płynąca z mojego serca, taka
aby oddawała to co czuję myśląc o minionych dwóch tygodniach i o tym czego tam
doświadczyliśmy. Pokażę zdjęcia takie, które pokazują moje widzenie Azji, nie
zamierzam ani ich cenzurować, ani upiększać. To będzie wyłącznie moja kreacja
kambodżańskiej rzeczywistości.
Ze wspomnianej
książki Jacka Pałkiewicza „Angkor” pochodzi cytat, który chyba powinnam
zamieścić sobie jako motto:
„Podróżować, to znaczy odkrywać nowe krajobrazy, poznawać
ludzi, doświadczać bogactwa nowych realiów i na miarę możliwości nowych
wartości przydatnych w naszym życiu. Podróże uświadamiają nam, że istnieje na
świecie rzeczywistość rozleglejsza od tej, która nas otacza”
Ja dodałabym od siebie, że uczy nas pokory do świata i
innej rzeczywistości, oraz powinna oduczać oceniania jako podstawowej formy
poznawania.
Zastanawiając
się jak zacząć doszłam do wniosku, że o moich reakcjach na dane miejsce
decydują ludzie, którzy te miejsca tworzą. Tak było na Cabo Verde, gdzie piękno
mieszkańców, ich trud codziennego życia wywarły na mnie największe wrażenie, czułam szacunek do Nich,
tak jest w Niemczech, gdzie mimo wielu wspaniałych miejsc do zwiedzania nie
czuję się najlepiej, w przeciwieństwie do Francji, gdzie czuję się jak u
siebie.
W Kambodży
czułam się wspaniale.
Khmerzy są
młodymi (średnia wieku społeczeństwa to 22 lata) uśmiechniętymi i emanującymi
dobrymi emocjami ludźmi. Ludźmi otwartymi i bardzo życzliwymi. Czułam się nie
tylko dobrze, ale i bezpiecznie, mimo licznych ostrzeżeń, że trzeba pilnować swoich
rzeczy bo często dochodzi do kradzieży, ale tak jest przecież wszędzie. Ja
najwięcej kradzieży doświadczyłam we Włoszech (3 razy zostaliśmy tam okradzeni,
a właściwie mój Tato został okradziony) raz w Hiszpanii. Trzeba się z tym
liczyć i starać nie kusić losu. Tu nic złego nas nie spotkało i nawet chodzenie
po zmroku poza utartymi turystycznymi szlakami nie wywoływało w nas lęku.
Kiedy czytałam o
Kambodży dotarło do mnie jak często myślimy stereotypami. Skoro jest to teraz
tak słabo rozwinięty kraj to pewnie i w zamierzchłych czasach taki był. A
historia wyraźnie pokazuje, że kiedy My jako państwo jeszcze nie istnieliśmy
Khmerzy byli wysoko rozwiniętym społeczeństwem, potężnym w swoim rejonie
świata.
Niestety los nie
był dla Nich łaskawy. Najpierw wojny z sąsiadami, którzy systematycznie
napadali na Nich i podbijali (obecna Tajlandia i Wietnam), potem przyszły czasy
kolonialne i przejęcie przez Francję. Kiedy wydawałoby się, że mogą znów stać
się potęgą w tym rejonie świata „zafundowali” sobie najpierw rządy Lon Nola a
potem 4 lata eksterminacji i kaźni zgotowanej przez Pol Pota i Czerwonych Khmerów.
Osobiście nie potrafię jedynie ocenić ich króla Sihanouka, czy był w ich
historii postacią pozytywną czy negatywną. Dla mnie jednak raczej negatywną,
ale Oni bardzo Go cenią, czyli moje poznanie historii Kambodży jest jednak
bardzo powierzchowne i proszę nie traktować moich wypowiedzi jako pewnych
naukowo.
Dziś kraj
wyraźnie się odradza, nie rozdrapuje ran a patrzy w przyszłość, która mam
nadzieję będzie już tylko lepsza. Zasługują na to.
I nawet jeśli
ktoś powie – Kambodża to miejsce gdzie panuje bieda, brud i smród, ma trochę racji,
ale ja poza tym widzę jak Ci ludzie ciężko pracuję aby poprawić byt swój i
swoich dzieci. W ich oczach nie ma beznadziei, jest za to optymizm i patrzenie
w przyszłość. Nie ma trwania, jest działanie.
Czyż u nas nie walają się sterty śmieci wyrzucone do lasu czy przydrożnego rowu? Czy u nas ludzie nie cierpią biedy?
Jedyne co jest dla mnie bardzo trudne w podróżach do krajów tak odmiennych kulturowo, to stosunek do zwierząt. Kiedy patrzę na zabiedzone psy czy koty (tych w Kambodży spotkałam bardzo niewiele i niemal wszystkie miały uszkodzony ogonek) włącza mi się sygnał alarmowy w moim sercu i głowie. Kiedy widziałam setki malutkich ptaszków zamkniętych w niewielkich klatkach dla uciechy turystów, którzy mogą wykupić wolność dla nich (ptaszki są szkolone i po jakimś czasie same wracają do klatki) serce mnie bolało. Musiałam nauczyć się wyłączać w takich sytuacjach myślenie, serca się nie da, bo bez tego nie byłabym w stanie podróżować i poznawać nowych miejsc.
Macie ochotę na więcej??? Na konkrety i oczywiście na Angkor????
Basiku,pięknie to opisałaś i z wielką niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuń-patja
Cieszę się, że czekasz na dalszy ciąg, dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam :)
UsuńJa się nieraz tyle naprodukuję w poście, a potem stwierdzam, że jedno zdjęcie mówi więcej niż tysiąc słów. U Ciebie wszystko tworzy wspaniałą całość. Ja właśnie boję się jeździć w takie miejsca, bo bardzo uderza mnie widok biedy...A już taka historia jak ta z ptakami napawa mnie smutkiem.
OdpowiedzUsuńWiem, że to co napiszę może nie spodobać się, ale czy u nas niema biedy? Czy mniej smutku wzbudzają zwierzęta bestialsko potraktowane przez naszych rodaków? Wszędzie spotkamy smutne aspekty życia i takie, które nie są akceptowalne, w Polsce, w Grecji, czy jakimkolwiek innym zakątku świata.
UsuńAle rozumiem co czujesz. Ja z podobnego powodu nie czuję się gotowa na odwiedzenie Indii. Może kiedyś, może uda mi się uzbroić w silniejszy pancerz osobisty. Na razie myśl o Indiach wzbudza we mnie lęk.
No wlasnie Basiu, ja tez z podobnych powodow nie czuje sie gotowa np. na Indie i pewnie nigdy nie bede... Masz oczywiscie racje twierdzac, ze bieda jest przeciez wszedzie, tyle tylko, ze w pewnych krajach stanowi ona niestety ogromna wiekszosc otaczajacej nas rzeczywistosci; o losie zwierzat wole nawet nie myslec... :(
UsuńAle oczywiscie i tak czekam niecierpliwie na ciag dalszy! Bardzo niecierpliwie :)
No właśnie kwestia tego wymiaru biedy i "inności".
UsuńDobrze, że już wróciłaś Basiu. Czekam na dalszy ciąg.
OdpowiedzUsuńJa też się cieszę, że wróciłam, choć żal było opuszczać Kambodżę :)
UsuńZapowiada się bardzo emocjonująco :) i dobrze. Basiu-każdy z nas postrzega świat subiektywnie co dla mnie jest też dużą wartością relacji :) Bardzo ładne zdjęcia. Czekam na c.d .Pozdrawiam serdecznie M.
OdpowiedzUsuńMiło mi, że zdjęcia się podobają. Na razie biję się z myślami - o czym najpierw pisać.
Usuńo Angkor ;)
UsuńCzyli zgodnie z kolejnością zwiedzania ;)
UsuńBardzo lubię oglądać świat Twoimi oczami!
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy ciąg. Zdjęcia bardzo ładne!
Ewa
Cieszę się bardzo i dziękuję :)
UsuńPiękna podróż, czekam oczywiście na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, podróż była piękna i pełna wrażeń.
UsuńJestem pod wielkim wrażeniem. Podpisuję się obiema rękoma pod tym, o czym pisałaś na wstępie. Mam ostatnio mało czasu, ale z wielką przyjemnoscią zobaczę wszystkie części. Pozdrawiam Cię serdecznie!
OdpowiedzUsuń