Od samego
początku pisania relacji z podróży biję się z myślami jak opisać to co
widzieliśmy, co czuliśmy będąc w miejscach upamiętniających czasy rządów Czerwonych
Khmerów.
Dwa lata temu
będąc w Sajgonie w muzeum wojny myślałam, że nic już gorszego nie mogę oglądać
i nie mogę być bardziej wstrząśnięta tym co zobaczę.
Myliłam się.
Może nie pod
względem tego co zobaczyłam, a tego czego się dowiedziałam.
Z Sihanoukville
pojechaliśmy autobusem do stolicy Kambodży – do Phnom Penh.
Pierwszy dzień
zwiedzania postanowiliśmy poświecić na odwiedzenie dwóch najważniejszych miejsc
związanych z czasami Czerwonych Khmerów.
Wiedzieliśmy, że będzie to bardzo
trudny dzień. Jadąc do Kambodży czytałam wiele na temat tamtych czasów i tego
co działo się w tym udręczonym przez historię kraju. Byłam też świeżo po
lekturze „Pól śmierci. Kambodżańskiej odysei” Haing Ngora.
Na miejscu
przekonałam się, że mniej oznacza więcej. W przeciwieństwie do muzeum w
Sajgonie niewiele było eksponatów, czy zdjęć bezpośrednio obrazujących to co
spotkało społeczeństwo khmerskie za rządów Pol Pota. Jednak suche opisy czy
nagrane informacje o tym co się działo w tych miejscach i w kraju uruchomiły
wyobraźnię. Było to dużo bardziej sugestywne niż gdyby zbombardowano widza
zdjęciami tortur i ciał.
Rządy Czerwonych
Khmerów trwały zaledwie, albo aż 4 lata od 1975 do 1979 roku. Szacuje się, że w
tym czasie śmierć poniosło (z powodu egzekucji, tortur, głodu i chorób) około ¼
ludności Kambodży (szacuje się, że mogło to być nawet 2,5 miliona ludzi). Nie
ma się zatem co dziwić, że dziś średnia wieku społeczeństwa to 22 lata.
Pierwsze kroki
we Phnom Penh skierowaliśmy do Muzeum Ludobójstwa – Tuol Sleng gdzie mieściło
się więzienie S-21. To pięć budynków, w których wcześniej mieściła się szkoła.
Tuż przy wejściu znajduje się tablica z regulaminem, który obowiązywał
więźniów (tekst skopiowałam z Wikipedii):
- Musisz odpowiadać zgodnie z moimi pytaniami. Nie odwracaj ich.
- Nie próbuj ukrywać faktów wymówkami to i tamto, masz jasno zabronione sprzeczać się ze mną.
- Nie bądź głupcem bo jesteś typkiem, który śmiał stać na przeszkodzie rewolucji.
- Musisz natychmiast odpowiadać na moje pytania bez marnowania czasu na namyślanie się.
- Nie mów mi ani o swoich niemoralnościach ani o istocie rewolucji.
- Podczas chłosty lub porażania prądem nie możesz krzyczeć.
- Nie rób nic, siedź w miejscu i czekaj na moje rozkazy. Jeśli nie ma żadnych rozkazów bądź cicho. Kiedy każę ci coś zrobić masz to zrobić od razu, bez protestów.
- Nie wymawiaj się Kampuchea Krom w celu ukrycia sekretu lub zdrajcy.
- Jeśli nie przestrzegasz wszystkich powyższych reguł dostaniesz wiele, wiele batów przewodem elektrycznym.
- Jeśli sprzeciwiasz się któremukolwiek z punktów moich regulacji dostaniesz dziesięć batów lub pięć porażeń prądem.
Głównymi eksponatami muzeum są zdjęcia
więźniów. Władze S -21 prowadziły dokładną dokumentację fotograficzną
osadzonych. Pokazane są warunki w jakich przetrzymywano osadzonych oraz
nieliczne zdjęcia czy inne sposoby ilustracji tego co robiono w więźniami. Jak
bardzo trzeba mieć chory umysł, aby wymyślać tyle prostych acz niezwykle
okrutnych sposobów torturowania ludzi. Piętra budynków zostały zabezpieczone
drutami kolczastymi. Nie miały jednak one służyć zapobieganiu ucieczkom z
więzienia a możliwości popełnienia samobójstwa torturowanym i przetrzymywanym w
nieludzkich warunkach więźniom. Śmierć dla nich była wybawieniem, o które każdy
z osadzonych modlił się nieustannie.
Szacuje się, że przez to więzienie
przeszło około 20 tysięcy osób. Przeżyło je 12 osób.
Z Toulo Sleng pojechaliśmy do odległego o
17 km od Phnom Penh Choeung Ek, czyli najbardziej znanego Pola Śmierci. Było to
miejsce gdzie zsyłani byli Ci „nadający się do reedukacji” W praktyce oznaczało
to pracę na roli ponad siły, głód i tortury. Kończyło się to śmiercią. W
Choeung Ek odkryto 129 masowych grobów z 8 895 ciałami ofiar „reedukacji”.
Takich pól śmierci na terenie Kambodży jest o wiele więcej.
Zwiedzanie polega na chodzeniu po terenie
tego obozu z elektronicznym przewodnikiem i słuchaniu opowieści co i gdzie się
mieściło, jak wyglądało życie w obozie. Można zobaczyć wgłębienia stanowiące
wspomniane masowe groby. Opowieści są szokujące. Jak ja sobie dołożyłam to co
przeczytałam w książce Haing Ngora, który przeżył podobny obóz, zimne ciarki
chodziły mi po plecach mimo ponad 30 stopniowego upału.
Czerwoni Khmerzy w ramach oszczędności
amunicji nie stosowali egzekucji bronią palną. Zabijali więźniów za pomocą
drągów drewnianych, maczet czy zwykłych bambusowych kijów. Pomysłowość nie
znała granic. Gardła podrzynano chropowatymi liśćmi palmowymi a noworodki
uśmiercano rozbijając ich główki o pnie drzew. W czasach Czerwonych Khmerów
unieważniono wszystkie wcześniej zawarte małżeństwa. Jeśli jakaś kobieta zaszła
w tym czasie w ciążę zazwyczaj traciła życie (kiedy ciąża stawała się wyraźnie
widoczna) przez wykrwawienie, po rozcięciu brzucha maczetą. Aby tworzyć nowe
pokolenie wolne od starych ideałów Polpotowcy dobierali w pary kobiety i
mężczyzn, których ogłaszali mężem i żoną i zmuszali do prokreacji.
Ciała w masowych grobach zasypywano
warstwą DDT aby ograniczyć niewyobrażalny smród rozkładających się ciał.
Na koniec wędrówki po miejscu kaźni
dociera się do górującej nad wszystkim buddyjskiej stupy, której 15 piętrowe
wnętrze ze szklanymi ścianami wypełnione jest ponad 5000 czaszek wykopanymi z
masowych grobów.
Kiedy słuchałam opowieści i patrzyłam na
sielski, wiejski krajobraz zastanawiałam się dlaczego człowiek jest tak
strasznym wrogiem samego siebie. Takie zachowania pokazują dobitnie, że jako
gatunek nie zasługujemy na egzystencję na Ziemi. Skąd bierze się w nas tyle
okrucieństwa i dlaczego nie potrafimy się uczyć na lekcjach przeszłości.
Poza smutkiem i przerażeniem innym
najbardziej dominującym uczuciem była wściekłość.
Wściekłość skierowana przeciwko państwom
zachodu. Nie było tajemnicą dla świata to co działo się w Kambodży. Nie dość,
że było ciche przyzwolenie na ich działalność, to po obaleniu Czerwonych
Khmerów (nikt już na świecie nie miał wątpliwości, że ludobójstwo osiągnęło tam
niewyobrażalne rozmiary) nadal byli Oni uznawani za legalną władzę Kambodży.
Nikt nie chciał pomóc temu krajowi w rozliczeniu się z przeszłością. Czerwoni
Khmerzy po 1979 roku przeszli do partyzantki i dalej próbowali walczyć i byli
uznawani za legalną władzę Kambodży. Dopiero w 1998 roku zostali ostatecznie
rozwiązani – jednak nie za sprawą pomocy zachodu. W 2006 roku dochodzi do
porozumienia z ONZ w sprawie osądzenia zbrodni. Pierwszy proces rusza w 2009
roku.
Jednak Pol Pot dożywa w spokoju swoich dni
bez osądzenia, umiera w swoim domu w 1998 roku.
Czy po odwiedzeniu takich miejsc można
podpisać się pod stwierdzeniem „Człowiek to brzmi dumnie”????????
Nie jestem na razie w stanie nic sensownego napisać... Ciarki przechodzą przez całe ciało... Takich miejsc ludobójstwa jest mnóstwo na całym świecie. Dlaczego człowiek zabija 2 człowieka? Chyba nie sposób odpowiedzieć sobie na to pytanie... To nie mieści się w moich kategoriach. Pamiętam jak po raz 1 zwiedziłam Oświęcim, miałam chyba 14 lat. Najbardziej żal było mi dzieci... Kupiłam książkę Bartkowskiego, byłego więźnia obozu" Dzieciństwo w pasiakach". Co jakiś czas do niej powracam i zawsze przeżywam ją tak samo. Nie ma zgody na ludobójstwo... A wielcy tego świata często patrzą przez palce na to, co się dzieje... Czyli przykładają ręce do tych zbrodni... Nie rozumiem tego, po prostu nie rozumiem...
OdpowiedzUsuńW mojej świadomości też nie mieści się takie okrucieństwo. I niestety rozumiem - człowiekiem rządzi pieniądz a nie ideały i dobre intencje.
UsuńStraszne....
OdpowiedzUsuńNiestety
UsuńPrzerażająco prawdziwe.... Mogę się jedynie podpisac pod Twoim komentarzem, Basiu, jak również pod tym, co napisała Barbarossa...
OdpowiedzUsuńNie mniej jednak, dziękuję za tę odmienną od pozostałych, relację z podróży!
Ewawr
Miałam wątpliwości (tak troszkę) czy powinnam w ogóle o tym pisać w takim wymiarze, ale aby zrozumieć ten kraj, poznać ten naród trzeba odwiedzić te miejsca i mówić o nich nie zapominając.
UsuńBasiku-z pewnością nie można ominąć takich miejsc będąc w Kambodży. Tym bardziej wstrząsający był to proceder, że zdarzył się w nam współczesnych czasach i dużo lat po II wojnie światowej, gdzie zbrodnie ludobójstwa były codziennością. To jest tez dowód na to, że idee o pokoju, prawa człowieka pozostają czasem czystą teorią , a świat biernie czeka na rozwój sytuacji. W polityce liczą się nie ludzie , ale pieniądze. Gdyby tam była ropa lub inny strategiczny surowiec to może byłoby inaczej. A była Jugosławia...? Za naszym niemal progiem mordowano ludzi. Takich miejsc jak to nie zapomina się nigdy. Dobrze, że je pokazujesz choć najlepiej byłoby gdyby takich zbrodni nigdy ludzkość nie doświadczyła. Pozdrawiam M.
OdpowiedzUsuńWłaśnie o to mi chodziło, nasze czasy - sama pamiętam z Wiadomości szczątkowe informacje o Pol Pocie. Masz rację ropa, pieniądze rządzą światem :(
UsuńMatko kochana, jeśli średnia wieku wynosi 22 lata, to znaczy, że większość ludzi nie tylko nie ma dziadków, ale również rodziców. Nie wiem nawet co powiedzieć.
OdpowiedzUsuńAż tak źle nie jest, są ludzie starsi ale młode pokolenie poczuło lepsze czasy i rozmnaża się bardzo intensywnie. Faktem jest, że niewielu staruszków widziałam, niestety sporo starszych ludzi jest niepełnosprawnych, np ofiar min
Usuńwstrząsające
OdpowiedzUsuńNiestety tak. Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny :)
UsuńOj naczytałam sie na ten temat wiele w swoim czasie. Mało ludzi na świecie o tym wie co sie wydażyło w tym kraju. I wielu miało i ma to w nosie. Tzw ZACHÓD nigdy nie potrafił stanąc na wyskokosci zadania .... moim skromnym zdaniem. Nawet teraz dzieja sie straszne rzeczy w innych miejscach na ziemi i nikt ale to nikt z tym nic nie robi ... bo nie ma w tym żadnego interesu. Ludzie to najwieksze potwory dla siebie nawzajem ...............
OdpowiedzUsuńJeszcze gdyby tylko dla siebie nawzajem ale na tym niestety nie poprzestaje :(
UsuńA tzw zachód to jedna wielka hipokryzja niestety