piątek, 23 stycznia 2015

Impresja warszawska


Odwiedziłam Warszawę, która powitała mnie niemal radośnie, a przynajmniej przyjaźnie.






Karmnik dla ptaszków z kawałkiem słoniny i ziarnami wywieszony na drzewie przy Moście Gdańskim

Zaplanowałam jeden dzień włóczenia się po mieście. W pierwszej kolejności planowałam odwiedzić Stare Powązki. Bardzo lubię spacery po starych cmentarzach (pisałam o tym tutaj oraz migawki z cmentarza pokazywałam w postach ze Stambułu), ale Powązki to również miejsce gdzie pochowani są moi Dziadkowie i dwie pary Pradziadków. Zawsze z dumą patrzę na tablicę przy wejściu gdzie znajduje się lista ważnych dla miasta mieszkańców, pochowanych na tym cmentarzu. Na liście znajduje się również jeden z moich Pradziadków. Był architektem, który pozostawi po sobie wiele wspaniałych budowli, w tym niemałą liczbę kościołów, ale nie tylko. Całkiem sporo Jego dzieł znajduje się w stolicy i w Konstancinie.



Te stare groby mają duszę, wywołują niesamowite emocje. Współczesne cmentarze są nudne i przewidywalne, a sztuki się na nich nie uświadczy. Na Powązkach każdy grób, grobowiec czy rzeźba są wyjątkowym dziełem sztuki, spersonalizowanym, z przesłaniem. Godzinami mogłabym się włóczyć alejkami wśród starych mogił.

















Spacer po Powązkach zajął mi sporo czasu. Ale atrakcji w tym dniu miało być więcej.
Brat namówił mnie abym zajrzała po zmierzchu do Wilanowa. Zimą odbywają się tam pokazy światła i dźwięku, a dla najmłodszych zbudowano labirynt świetlny rodem z Alicji z Krainy Czarów. Wielu maluchów biegało zachwyconych wśród postaci z bajki.


















Dzień zakończyłam w Teatrze Polonia, podziwiając kunszt aktorski Jerzego Sturha – wyraźnie wrócił do formy po ciężkiej chorobie, niestety nie przekonałam się do Krystyny Jandy. Nigdy nie potrafiłam docenić talentu, który podobno posiada – ja go nie zauważam, dla mnie każda Jej rola jest powieleniem dokładnie tych samych gestów, tej samej mimiki, tego samego tembru głosu, nie ma w nich niczego nowego, jest przewidywalna i nudna. Ale i tak uważam, że dzień zakończyłam perfekcyjnie.

Warszawa nie należy do moich ulubionych miast, choć i tak nie jest już tak jak jeszcze niedawno, kiedy mówiłam, że Warszawy nie lubię i jest okropna (nie przeszkadzało mi to, że moja rodzina własnie z tego miasta pochodzi). Mimo, że sama mieszkam w dużym mieście stolica bardzo mnie męczy. Brakuje mi w niej ładu urbanistycznego, przychylności dla piechurów (lubię łazić i tak poznawać odwiedzane miasta, a Warszawa nie jest takim osobom przyjazna), kierowcy w ostatnich latach trochę zmienili swoje nawyki (jeszcze kilka lat temu byłam częstym gościem), tylko dwa razy w ciągu dnia omal nie zostałam rozjechana na przejściu dla pieszych na zielonym świetle ;) kiedyś każde przejście przez ulicę groziło kalectwem. 
Jest jednak coś czego bardzo zazdroszczę Warszawie. To komunikacja miejska. Bardzo rozbudowana, PUNKTUALNA, o dużej liczbie kursów. Mogę tylko powzdychać z zazdrością.

20 komentarzy:

  1. O, a my się wybieramy, wybieramy i wybrać nie możemy ;-) Ale jeśli już dotrzemy, będziemy uważać na przejściach dla pieszych, dzięki za ostrzeżenie ;-) Labirynty bajkowe!
    Powązki nostalgiczne, takie je zapamiętałam...
    Stuhra uwielbiam, Jandę, no, lubię! ;-)
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gusty są różne i oczywiście można lubić Jandę :)

      Usuń
  2. Stare cmentarze mają swój urok.:)
    Podobnie jak Ty, nie potrafię docenić talentu K. Jandy.
    Zawsze, kiedy ją oglądam, na żywo, w teatrze telewizji, w filmach tych starszych i tych nowszych,
    widzę tylko Krystynę Jandę, a nie postać, w którą akurat się wciela.
    Jerzego Stuhra uwielbiam, nawet jak jest tylko głosem w kreskówce.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, że dziwolągiem jestem i takiego talentu nie czuję :) ale w towarzystwie raźniej

      Usuń
  3. Dziękuję za spacer po Powązkach,dawno tam nie byłam,a lubię zwiedzać takie miejsca.
    Jerzy Stuhr + K.Janda - ,nie że nie lubię,ale nie mogę się do niej przekonać.
    Patja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że spacer się podobał i trafiłam w gust :)

      Usuń
  4. Warszawa zaskakuje! Jest naprawde urokliwie.
    Co do cmentarzy, nie wiem czemu lubie ten dziwny spokoj tam, nastroj.
    Stuhr ma po prostu talent aktorski, Janda jest ekspresyjna, moze za bardzo we wlasnym wydaniu i dlatego nie widzimy tych rol? Ja takze nie widze postaci widze Ja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie nie tyle jest ekspresyjna co zawsze taka sama. Nie ważne czy była dziennikarką w "Człowieku z marmuru" czy Heleną Modrzejewską była identyczna.

      Co do tej urokliwości Warszawy to jeszcze jak dla mnie daleko, ale może kiedyś :)

      Usuń
  5. Nieskromnie powiem ze w planie "zwiedzania"maczalem palce ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowne te światła w Wilanowie!
    A o K.J. mam takie samo zdanie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też podobało mi się w Wilanowie, światełka fajne, zwłaszcza dla dzieciaków.

      Usuń
  7. Ciekawie jest zobaczyć "nasze" miasto oczami innej osoby. Bardzo podobają mi się Twoje zdjęcia znad Wisły. Od zawsze to było jedno z moich ulubionych miejsc spacerów. Podoba mi się to, że w środku wielkiego miasta zostały takie dzikie rejony...
    pozdrawiam,
    m.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nieodparcie cały czas mam wrażenie, że Warszawa odcina się od rzeki, a ta ją dzieli i jej przeszkadza. Zupełnie inaczej niż we Wrocławiu, gdzie Odra jest integralną częścią miasta, wkomponowaną w cały wielkomiejski zgiełk i żyje na każdym metrze wzdłuż wody. Mieszkam blisko Odry i spacery brzegiem uskuteczniam od kilkudziesięciu lat i żyć bez nich nie mogę :)

      Usuń
  8. W Warszawie byłam kilka razy, podzielam Twoje zdanie dotyczące Powązek.
    Basiu masz wspaniałych przodków. Możesz być dumna.
    Zaskoczyłaś mnie zdjęciami z Wilanowa. Pięknie to wygląda.
    Oj, muszę znów pojechać latem do stolicy... Pozdrawiam Cię ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iluminacje świetlne w Wilanowie to jedynie zimowa atrakcja :)

      Usuń
  9. Basiu, Powązki cudowne! Dzięki za przybliżenie, bo pewnie już tam nie dotręnawet w cgarakterze zwłok. Piękne to wszystko i nostalgiczne.
    Co do Warszawy, mam zdanie identyczne, włącznie w puntkualnością komunikacji. Jak stanę na Rynku krakowskim, to czuję cos niepowtarzalnego, Niestety w Warszawie niczego nie czuję. Nadbrzeżne bulwary to nieporozumienie, choć moja synowa ałgosia znajduje piękne miejsca, tyle, że daleko od centrum.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są urokliwe miejsca, kilka fajnych pokazała mi kiedyś Marzrz, ale generalnie to nie moja bajka :)

      Usuń