czwartek, 15 sierpnia 2013

Aligot – odkrycie kulinarne tych wakacji


Nie miała Baba kłopotu to zarządziła malowanie w domu. Na szczęście tylko jednego pokoju, ale i tak wystarczy na długi weekend. Tym sposobem W. swój piątkowy urlop i dzisiejszy świąteczny dzień spędzi na drabinie z wałkiem w dłoni ;) A potem Baba wkroczy do akcji, bo ktoś przecież musi po tym wszystkim posprzątać, a przy okazji zrobić generalną czystkę w szafkach. Chociaż tam nic do wyrzucania nie ma bo to tylko skorupy, butelki i tym podobne rzeczy, ale jest też trochę książek w tym pokoju (jak to jest, że nie mam ani jednego pokoju bez kilku półek z książkami????) i można się z niektórymi rozstać (choć jak znam życie maksymalnie z jedną lub dwiema).
Ale nie o atrakcjach długiego weekendu miało być a odkryciach kulinarnych.

O marché już pisałam, ale nowością one dla nas nie były. Od pierwszego pobytu we Francji szukaliśmy ich i chętnie robiliśmy na nich zakupy, jednak tutaj odkryliśmy coś zupełnie nowego (nie wiem czy to specjalność regionu czy całej Francji). Otóż dwukrotnie trafiliśmy w miejscowościach gdzie nocowaliśmy na „marché gastronomique”. Wieczorem na głównym placu miejscowości powstawał wielki festyn gastronomiczny. Okoliczni producenci żywności rozkładali stragany z przygotowywanymi przez siebie potrawami. Dania powstawały na oczach odwiedzających. Po środku placu rozstawione były liczne ławy, przy których można było zjeść zakupione potrawy, biesiadować i cieszyć się wspaniałą jarmarczną (w tym dobrym tego słowa znaczeniu) atmosferą i posłuchać muzyki na żywo.
To co było tam serwowane oczywiście powstawało z produktów regionalnych  i według lokalnych receptur (z wyjątkiem dań azjatyckich, ale te zawsze się mile widziane).
Do tego lokalne piwnice sprzedawały wina i inne trunki, więc było się czego napić, a wcześniej spróbować.
Na jednym z tych jarmarków zaciekawiło mnie coś co przypominało wielki gar gumy do żucia ;) (nie lubię gumy, ale ciągnące się jedzenie a i owszem). Zawartość gara miała piękną złocistą barwę i przyjemnie pachniała. Do tego podawano kiełbaski tuluzańskie  z grilla. Może nie jest to jedzenie specjalnie wykwintne, ale jak dla mnie mega smaczne.
A co to było?
Aligot z Aubrac. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie podpytała przygotowującego co kupiłam i jak to jest zrobione. Moja słabiutka znajomość francuskiego pozwoliła zrozumieć, że jest to purée ziemniaczane z młodym serem.
Proste?
Banalne?
Pewnie tak, ale bardzo smaczne.

zdjęcie pochodzi z netu, nie jest mojego autorstwa


Aligot


500 g ziemniaków
200 g młodego sera Tomme (niestety miałam już całkiem dojrzały i moje danie nie ciągnęło się tak pięknie jak oryginał)
100 ml kremówki
1 ząbek czosnku
sól, pieprz

Obrane ziemniaki ugotować do miękkości. Ser zetrzeć na tarce. Ugotowane ziemniaki rozgnieść na purée, dodać śmietankę, ser i czosnek przeciśnięty przez praskę. Całość trzymać na niewielkim ogniu i cały czas mieszać aż wszystkie składniki się połączą, a ser rozpuści. Całość doprawić solą i pieprzem.
Podawać od razu gorące.
Smacznego!!!




No i kajam się przed wszystkimi, ale z lenistwa i wariactwa remontowego nie użyłam praski do ziemniaków tylko zwykłego tłuczka przez co purée było grudkowate, co doskonale widać na zdjęciach L
Nie miałam oczywiście kiełbasek tuluzańskich, ale zjedliśmy nasze polskie, bardzo smaczne. Do tego sałatka z buraka i coś bez czego to danie podobno nie może się obejść. Czerwone wino, oczywiście Cahors, oczywiście z winnicy na której robiliśmy zakupy, oczywiście najlepsze z najlepszych J ale każde inne też będzie stosownym dodatkiem.





Następny wpis nie będzie kulinarny. Zaproszę Was do zwiedzania licznych Bastide, które w tej części Francji stanowią wyjątkową atrakcję. Napiszę też o największym rozczarowaniu, bo przecież nie może być wszystko och i ach.

4 komentarze:

  1. Ubóstwiam! *_* Kremowe i koszmarnie kaloryczne, och, to zdecydowanie moje smaki :D Pozdrawiam, gingerbreath.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. To musi być dobre !!!
    Ale jaki można użyć ser zamiennie ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia, ale Tomme z Lidla dało radę, choć nie ciągnęło się jak w oryginale ale smak był jak najbardziej OK

      Usuń
    2. Ten LIDL jest dobry na wszystko :-)
      Musze spróbować :-)

      Usuń