Obiecałam Wam jeszcze kilka "perełek". Jedną z nich jest wioska - miasteczko (?) Camon. Trafiliśmy tutaj również przypadkowo. We Francji przy drodze poustawiane są tablice z informacjami o atrakcjach sąsiednich miejscowości. Tak odwiedziliśmy "miasteczko stu róż" czyli Camon.
Poza X-wiecznym opactwem - zamkiem podziwiać można ogromną liczbę krzewów róż i śliczne wąskie zaułki. Zanudzać nie zamierzam, po prostu wkleję zdjęcia.
Miłego spaceru życzę :)
Każdy krzew różany opisany jest na tabliczce
Tutaj spotkało nas też niemałe zaskoczenie. Kiedy kupowaliśmy jakieś drobiazgi w sklepiku - galerii. Pani sprzedająca tam zapytała nas czy jesteśmy z Polski. Kiedy zdziwieni odpowiedzieliśmy, że tak powiedziała nam, że mieszkają tam dwie polskie rodziny i z jedną z nich blisko się przyjaźni. Dlaczego nas to tak zaskoczyło? Otóż generalnie kto nas słyszał to pytał skąd jesteśmy, a na odpowiedź, że z Polski reagowali wielkim zdziwieniem, bo nie spotkali jeszcze tutaj turystów z Polski ;)
no to sobie pospacerowałam Basiu z Wami. Pięknie tam. Zazdroszczę takiego wypoczynku. Niestety, ale to nie na moje lata a jeszcze bardziej nie na moje zdrowie. Dobrze, że chociaż wirtualnie mogę pozwiedzać :)
OdpowiedzUsuńJak napiszę, że zrobiliśmy 5200 kilometrów w dwa tygodnie to przestaniesz zazdrościć ;)
Usuńchyba mogłabym tam mieszkać- przynajmniej przez jakiś czas :) te róże zachwycające i ich zapach zniewalający... pięknie tam
OdpowiedzUsuńNiektóre faktycznie pachniały cudownie inne wcale (jak to z różami bywa) ale było cudnie :)
UsuńRzeczywiście miasteczko bardzo urokliwe, mam nadzieję, że kiedyś tam trafię :)
OdpowiedzUsuńTrafisz bez trudu :)
UsuńAch te klimaty małych miasteczek... :)
OdpowiedzUsuńJa je po prostu uwielbiam :)
Usuń