Przepisów na
kwas buraczany w necie jest co niemiara.
Najwięcej pojawia się ich przed Bożym
Narodzeniem, bo w wielu domach tradycyjny barszcz wigilijny gotuje się właśnie na
kwasie buraczanym. Taki barszcz ma zupełnie inny smak a i kolor w odcieniu jest
zgoła inny od tego gotowanego na burakach. Ja jednak kiszę buraki głównie dla
uzyskania napoju niezwykle zdrowego ale i smacznego. Szczególnie zimą warto
ukisić trochę buraków a kwas zlać do butelek i popijać każdego dnia po
troszeczku. Właściwości zdrowotne są udowodnione naukowo. Kwas buraczany poleca
się szczególnie w trakcie i po leczeniu antybiotykami, przy niedoborach witamin
zwłaszcza z grupy B, niedoborach minerałów takich jak magnez czy potas, przy
anemii oraz ogólnym osłabieniu.
Kwas buraczany
1 kg średniej
wielkości buraków
mała główka
czosnku
2 liście laurowe
2 l
przegotowanej ciepłej wody
2 łyżki soli
Buraki umyć,
obrać, pokroić w plastry. Wrzucić do dużego słoja lub kamiennego garnka.
Czosnek pokroić w plastry bez obierania a jedynie po zdjęciu z główki
wierzchnich warstw skórki, wrzucić do słoja z burakami. Dodać liście laurowe a
całość zalać ciepłą wodą wymieszaną z solą. Słoik przykryć pokrywką bez
zakręcania, albo nakryć ściereczką. Słój wstawić w ciemne chłodne miejsce, albo
jeśli nie mamy ciemnego miejsca nakryć czarnym workiem, tak aby światło nie
dochodziło i odstawić w ciemne miejsce. Po około 2-3 dniach warto zajrzeć do
słoja, ewentualnie zawartość przemieszać. Po około tygodniu kwas jest gotowy do
zlania. Jeśli macie zakwas na chleb i chcecie troszeczkę przyspieszyć proces
kiszenia to do słoja można dodać ¼ łyżeczki zakwasu żytniego i wymieszać. W
przepisach często jest dodatek kawałka razowego chleba, ale czysty zakwas daje
nam większą pewność, że całość nam nie spleśnieje. W naszych chlebach ze sklepu
sami nie wiemy co jest i czy faktycznie jest to chleb razowy na zakwasie.
Zamknięty w
butelkach, trzymany w zimnym miejscu zakwas nadaje się do spożycia przez nawet
kilka tygodni.
Smacznego!!!
Oczywiście kwas nadaje się do przygotowania barszczu lub doprawienia np. barszczu ukraińskiego. Zupa zyskuje niepowtarzalny smak i kolor.
Ostatnio na
forum Kuchni i życia Evaja podała przepis na kwas warzywny stosowany również w
celach zdrowotnych. Planuję w najbliższym czasie przygotować taki kwas
i pić go dla wzmocnienia i oczyszczenia organizmu.
Ale zanim to nastąpi jestem nadal w Podgórzynie, pogoda słaba, właściciele ośrodków będą mieć bardzo kiepski sezon, przynajmniej na razie nic nie zapowiada zmiany aury.
I mój dom z marzeń w lekko zimowej szacie
basik, skąd wiedziałaś że własnie w tej chwili szukam przepisu na kwas? kupiłam dziś buraki i szukam :) zrobie wg Twojego :)
OdpowiedzUsuńRób, mam nadzieję, że wszystko wyjdzie jak trzeba :)
Usuńach, myślałam, że wróciłaś:-) fajnie ci tam:-) nie wracaj:-)
OdpowiedzUsuńi masz piękną karafkę, miseczkę Nostalgia i kfiatki (z Lidla??)
i dom z marzeń, piękny.
Kfiatki oczywiście z Lidla bo skądżeby mogły być??? ;)
UsuńMuszę wrócić bo dłuższy pobyt tutaj groziłby mi problemem ze zmieszczeniem się w drzwi ;)
Za to Wy chyba wróciliście???
o tak. I za pamięci- prawda, że masz zakwas na chleb? Poproszę. Ja już nie mogę jeść tego, co tu serwują. Dzisiejszy smakował camembertem.
UsuńZakwas mam i mogę się podzielić. Rozmnożę gada na czwartek i TP przyniosę ;)
UsuńA to smakowanie camembertem to super sposób na oszczędności - jesz suchy chleb a myślisz że jesz chleb z pysznym serkiem :P
weź. Chyba był z pleśniom o_O
UsuńTP jest w tym tygodniu codziennie:-) dzisiaj kupiłam w Obornikach pyszny chlebek z Ciecholowic. Dwa bochenki, na wszelki.
No to biorę się za rozmnażanie ;)
UsuńChyba sobie zrobię taki kwas...
OdpowiedzUsuńJak wrócę.
Tylko czy aby na pewno trzeba go trzymać w chłodnym miejscu, aby się ukisił ?
Oj nie przepadam za zimą...
Myślę, że w ciepłym (nie gorącym) mieszkaniu też się ukisi, ja pierwsze dni kiszę w temperaturze około 10 stopni a potem jak widzę że proces ruszył wnoszę słój do mieszkania (nie mam mieszkania mocno ciepłego, bo nie lubię) i trzymam na zimnym parapecie.
UsuńJa wczoraj nastawiłam:-) Córcia po anginie, a i barszczyk potrzebny na sobotę:-)
OdpowiedzUsuńAle ja dwa dni trzymam w cieple, a potem przenoszę jeszcze na dzień- dwa w chłód i zlewam.
Piękna zima się zrobiła u Ciebie !
Basiu, zlikwiduj ten automat !!! Strasznie męczy wpisywanie tych cyferek...
Aniu automat zlikwiduję ale za jakiś tydzień bo muszę się od spamerów odczepić. Ostatnio nie ogarniałam już ilości wpadających spamów na bloga :(
UsuńNo właśnie po anginie to jak znalazł będzie kwas dla Córci :)
Taki barszczyk niedawno postawił mnie na nogi, Doceniam jego wartości. Pozdrowionka. Miłego odpoczynku.
OdpowiedzUsuńW tak schemizowanym świecie trzeba uciekać się do sposobów naturalnych bo inaczej przepadniemy z kretesem, dobrze że coraz więcej osób docenia wartość takich naturalnych specyfików.
UsuńBasiu a ja jestem strasznie ciekawa Twojego przepisu na barszcz ukraiński :)
OdpowiedzUsuńTo lada poniedziałek zaspokoję Twoją ciekawość, bo ten kwas planuję również wykorzystać do doprawienia barszczu ukraińskiego, choć nie jest to składnik konieczny a nawet może wydać się zbędny :)
UsuńBasiu, to czekam i ja, bo moja córka uwielbia:)
UsuńCałuję Cię kochana i tulę za tę kicię:****
Dzisiaj kupiłam składniki i namaczam fasolę, jutro gotuję a w poniedziałek publikuję ;)
UsuńDzięki za przytulaski, ale nie można było przejść obok Malusi obojętnie.
Basiu, pozwoliłam sobie wkleić u Gosi dla Krysi Opakowanej link do Twojego kwasu, którego nie przestaję chwalić i którego niemal nie przestaję popijać. Przy okazji wyrażam zdziwienie, że Ci się tu jeszcze odnośnie do tego przepisu nie wpisałam, bo byłam pewna, że gdzieś Ci za niego dziękowałam, ale może było to przy okazji jakiegoś innego wpisu. Tak czy siak, jestem wdzięczna i korzystam z zachwytem smakowym. Co prawda Igor trochę mniej się entuzjazmuje, jednak pije, bo ulega mojej łagodnej perswazji i sile autorytetu Twojego. :)
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie. :)
Cieszę się niezmiernie, że się sprawdza i smakuje :)
Usuń