czwartek, 13 listopada 2014

Historia zatoczyła koło :(


Od 4 listopada Malusia znów mieszka w mojej piwnicy L
Ci, którzy czytają mojego bloga od dłuższego czasu, mają szansę pamiętać Jej dramatyczne losy. W kilku zdaniach przypomnę, kim jest Malusia.



4 listopada ubiegłego roku złapałam na prośbę karmicielki wycieńczoną kotkę w tak złym stanie, że nie było wiadomo, czy przeżyje. Walka o życie, późniejsze leczenie i rekonwalescencja trwały mniej więcej 3 miesiące. Została wysterylizowana, zaszczepiona i zaczęła wyglądać jak kot, w przeciwieństwie do stanu, w jakim była tuż po złapaniu.
Dała się poznać jako niezwykle łagodna, ale i strachliwa koteczka. Od początku było wiadomo, że to kot samotnik idealny do spokojnego domu bez zwierząt i małych dzieci. Warunki mojej piwnicy nie pozwoliły na pełną socjalizację tej delikatnej kocinki, więc z wielką radością i wdzięcznością przyjęłam pomoc Gosianki Wrocławianki, która wzięła do siebie Malusię. To Ona szukała dla Niej domu.
Nie mam osobistego doświadczenia w poszukiwaniu domów, jednak praca dla Fundacji Kocie Życie nauczyła mnie jednego – koty to nie towar szybko psujący się i czasem trzeba poświęcić więcej czasu aby dom, który znajdujemy, był tym właściwym.
Gosianka dom znalazła i konsultowała ze mną oddanie tam Malusi. Miałam wówczas spore wątpliwości, z którymi nie zgodziła się Gosianka i nie wzięła ich pod uwagę. Uznałam, że skoro nie mam stałego kontaktu z Malusią to jest możliwe, ze mylę się w ocenie.
Tak bardzo cieszyłam się, że ktoś chce pokochać Malusię. Podziwiam Magdę i jestem Jej wdzięczna za tę próbę. Wiem, że miała dobre intencje. Niestety to nie wystarczyło, aby los Malusi odmienił się na dobre. Malusia trafiła do domu z energicznym Kocurkiem, który tak stresował ją swoim zachowaniem- nie agresywnym, ale typowym dla młodego kota- że po kilku miesiącach zapadła decyzja o zmianie domku. Malusia trafiła do osoby, która dobrze Ją znała, bo opiekowała się Nią podczas nieobecności Magdy. Jednak po dobrym początku nastąpiła powtórka z rozrywki. Malusia tak bardzo zaczęła się stresować obecnością innej kotki w domu, że zaczęła sikać pod siebie. W tej sytuacji decyzja mogła być tylko jedna – Malusia musi stamtąd odejść. I tak historia zatoczyła koło i 4 listopada, po 9 miesiącach, kicia znów znalazła się w mojej piwnicy. Na początku intensywnie zajęłam się Jej zdrowiem – na wszelki wypadek sprawdziliśmy nerki (posikiwania) i wątrobę, aby wiedzieć, w jakim stanie jest koteczka. Okazało się, że wszystko jest w idealnym porządku z wyjątkiem dziąseł i jednego ząbka, które będą wymagały solidnej interwencji. Objawiało się to kłopotami z jedzeniem, nawet mokrej karmy, co zauważyłam już po dobie pobytu Malusi w mojej piwnicy. Teraz jest już lepiej. Dostaje leki, a w piątek zostanie poddana zabiegowi.
Kiedy dojdzie już do siebie, znów będzie szukać domu. Wiem, że to nie będzie łatwe, o ile w ogóle możliwe. Warunki są jasne – żadnych zwierząt i dzieci w domu, a ludzie ją adoptujący muszą liczyć się z tym, że sama Malusia nie będzie wykazywała inicjatywy w kontaktach z ludźmi. Kocha być głaskana, robi baranki, miesi chlebek na sam widok człowieka, ale równocześnie odczuwa lęk przed wykazaniem inicjatywy, jest wycofana ale równocześnie bardzo kochana. Nie ma w niej nawet cienia agresji.
Będę niezwykle cierpliwa. Staram się tak urządzić piwnicę, aby móc trzymać Ją poza klatką. Będzie tam mieszkać, aż znajdzie się odpowiedni dom dla Niej. Nie jest to Ritz czy Hilton, ale dach nad głową, 12 metrów kwadratowych, jedzenie i uwaga kochającego Ją człowieka. Niestety ma to jeden niekorzystny skutek uboczny – muszę na ten czas zamknąć mój undergroundowy szpitalik koci.




Może znacie kogoś, kto chciałby dać szansę tej wrażliwej istotce po ciężkich przejściach?


20 komentarzy:

  1. Basiku-smutna historia i trzymam kciuki za pozytywny jej finał :) Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie trzymaj, będą bardzo potrzebne. Malusia nie jest ślicznym rudym koteczkiem a malutką koteczką z ciężką przeszłością :(

      Usuń
  2. Bidulka.... az lzy sie do oczu cisna.... Trzymam kciuki za dom dla Malusi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też sobie nad Jej losem popłakałam, ale teraz już nie płaczę, będę walczyć o dobry dom.

      Usuń
  3. Ojej, faktycznie, dom bez innych zwierząt i dzieci, i najlepiej nie do młodych ludzi bo oni przecież będą chcieli się rozmnażać prędzej czy później a kot tego może nie znieść. Biedna Malusia...Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że piszesz o młodych ludziach, co prawda instynktownie uważałam, że ideałem byliby emeryci, ale o rozmnażaniu młodych nie myślałam

      Usuń
  4. ojej, biedna kicia... u nas i kot, i dzieci... trzymam kciuki za udaną adopcję!

    OdpowiedzUsuń
  5. strasznie to trudne. Gdyby była najpiękniejszym kotem na świecie, pewnie ktoś by się porwał. Trudno znaleźć kogoś, kto popatrzy sercem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Ona jest najpiękniejsza na świecie i może znaleźć dom tylko u Ludzi patrzących sercem. Nie ważne jak trudne to będzie, ale nie ma już innego wyjścia. Dziś wypuściłam Ją z klatki - robi kolosalne postępy

      Usuń
  6. Biedna koteczka, bardzo wrażliwa...
    Dobrze,że ma chociaż parę metrów w piwnicy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety na dłuższą metę rozwiązanie nie jest idealne, ale lepsze niż żadne

      Usuń
  7. Oby wszystko się udało i kicia znalazła dom

    OdpowiedzUsuń
  8. Basiku, Ty Człowieku dobry:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie tak, mogę pomóc to pomagam. Koty kocham miłością wielką i tyle

      Usuń
  9. Mam nadzieję, że tyle starań w końcu zaowocuje i Malusia znajdzie swoje miejsce i człowieka na zawsze. Kibicuję Wam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jest piękna :) Mam nadzieję, że znajdzie odpowiedni dom jak najszybciej :)
    Ogromnie jest mi żal takich zwierzaków. Sama mam psa, który urodził się pod budą, i jakbym jej nie wzięła, to wiadomo co. A jest najkochańsza na świecie! Moja Mama też ma taką psią znajdkę, i obie nie wyobrażamy sobie życia bez naszych psich przyjaciół :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boto nie uroda czy rasa są ważne a serce, które nam ofairowują

      Usuń