Ale miałam zakręconą sobotę! A zapowiadała się tak leniwie. Miała być pizza pieczona na nowym kamieniu, leniwe siedzenie w domu i cieszenie się domową atmosferą.
Pizza była, ale potem był spacer po lesie i nocne pogaduchy z kuzynką i Jej mężem w ich nowym domu. Maleństwo robiło za szofera, zawiozło nas na wieś, a potem w nocy odebrało. Było wspaniale!!!
Co prawda z opóźnieniem, ale dokumentuję moje zmagania z pizzą.
Nowe ciasto, nowy kamień i sukces wielki.
Ciasto na pizzę:
450 - 480 g mąki (u mnie włoska mąka do pizzy)
250 -300 g letniej wody
10 g soli
2 - 3 g drożdży
2 łyżki zakwasu
Wodę wymieszać z połową mąki, wyrabiać mikserem przez 2 minuty, pozostawić na około pół godziny. Następnie dodać sól, pokruszone drożdże, zakwas i dokładnie wymieszać. Dodawać porcjami mąkę i cały czas wyrabiać ciasto w sumie powinno być wyrabiane przez 15 - 20 minut.
Wyrobione ciasto przykryć i zostawić na godzinę do wyrośnięcia. Po tym czasie ciasto wyjąć na blat, odgazować, podzielić na 3 równe części, z każdej uformować kulę, włożyć do misek i pozostawić do dalszego rośnięcia na co najmniej 2 -3 godzin. Po tym czasie formować pizzę i piec.
Smacznego!!!
Zrobiłam 3 różne pizze, każdemu domownikowi inna smakował najbardziej. Mnie szczególnie przypadła do gustu z karmelizowaną czerwoną cebulą i boczkiem wędzonym. Słodycz cebuli świetnie kontrastowała ze słonym smakiem boczku a i jego chrupkość (był dokładnie przesmażony) była świetna.
Maleństwo kocha klasyczna pizzę hawajską
W. nie mógł się zdecydować, która była najlepsza ale i 3 sery Mu smakowała.
I jeszcze kilka słów o kamieniu do pieczenia. Kupiłam go głównie z myślą o chlebie, ale pierwszy test wykonałam wczoraj na pizzy. Efekt przerósł moje oczekiwania. Nie sądziłam, że taką chrupkość spodu da się uzyskać piekąc pizzę w domu, a i szybkość pieczenia mnie mocno zaskoczyła. Teraz nie mogę się doczekać prób z chlebem.
Na koniec jeszcze dwa zdjęcia rosnącej jak na drożdżach Filonki:
tutaj w charakterze kangurka za pazuchą u Maleństwa ;)
I dowód, że kociczka rośnie i dorośleje. Ostatni bastion Buni padł. Filonka nauczyła się wchodzić na szafki kuchenne
Daawno nie jadłam pizzy!
OdpowiedzUsuńPora nadrobić zaległości :)
UsuńKamień do pizzy! Muszę Go mieć... wszystkie wyglądają smakowicie, ale z czerwoną cebulą i boczkiem mruga oczkiem.
OdpowiedzUsuńKup koniecznie, będziesz wtedy mistrzynią pizzy jakiej nikt już nie pobije!
UsuńTo jak to tak,że ja nie wiedziałam o dniu pizzy?!Zdjęcia,że ślinka cieknie.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zdjęcia się podobają.
UsuńMizianki dla Filonki :-))))
OdpowiedzUsuńSmacznego .... chociaż już po fakcie :-))))))))))))
Filonka dziękuje za mizianki :)
UsuńPi9zzy wczoraj nie jadłam:( ale na pewno niebawem nadrobie to świetowanie:)
OdpowiedzUsuńFilonka jest swietna i widać że juz bardzo dorosła:))
Filonka faktycznie jest świetna i niestety przestaje być taką malusią koteczką.
UsuńJaka wielka! Z ledwością ja poznałam! Cudna!
OdpowiedzUsuńOj wielka już z niej dziewczynka, niestety grymasela i niejadek :(
UsuńJak zwykle apetycznie u Ciebie i ciekawie, te dwa tygodnie bardzo mi się dłuzyły bez nowych wpisów...ale warto było poczekać ;-) Możesz podać namiary na kamień do pizzy?
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za te ciepłe słowa :) A kamień kupowałam w firmie pizza stone.
UsuńDzięki....i wracam do czytania :)
OdpowiedzUsuń