Taj jak
obiecałam dziś wędrówkę zaczynamy trochę bardziej komfortową bo busikiem z
miękkimi siedzeniami. Zrobimy nim troszkę kilometrów by potem spacerkiem dojść
do miejsca gdzie zjemy najprawdziwszą catchupę.
Catchupa to
narodowe danie Wysp Zielonego Przylądka, coś jak nasz bigos czy schabowy. Może
być ona bogata z dodatkiem mięsa, kiełbasy, albo biedna składająca się
wyłącznie z kukurydzy i fasoli. Caboverdyjczycy jadają ją zarówna rano na
śniadanie jak i jako danie obiadowe. Gotuje się przez wiele godzin bo suszona
kukurydza jest trudna do ugotowania. A i tak najpierw zmiękczana jest ona przez ubijanie w czymś w rodzaju
wielkiego moździerza.
Fanklubu tego
dania nie otworzę, ale będąc na Wyspach obowiązkowo trzeba go spróbować i to
zarówno w wersji śniadaniowej – odsmażanej z jajkami i kiełbaskami jak i wersji
obiadowej. Tak naprawdę jeden raz zjadłam taką która mi smakowała. Było to
właśnie na Santo Antão w typowym domu położonym gdzieś w górach.
Kuchnia
Sypialnia
Przygotowaną
może w nie najlepszych warunkach, ale z wielkim sercem, serwowaną z sosem piri
– piri i grogiem (najważniejszym i najsłynniejszym specjałem Wysp).
W tym samym miejscu jedliśmy kilka innych miejscowych specjałów
Suszone ryby zadziwiająco smaczne
Po takim posiłku każdy chętnie troszkę pospaceruje, nawet po górach w północno - wschodniej części wyspy.
Jeśli ten spacer pozostawił pewien niedosyt to następnym razem ruszymy w największą ribeirę wyspy i znów będziemy podziwiać wyjątkowe widoki.
Piękne widoki!
OdpowiedzUsuńDomowe jedzenie zawsze najlepsze:)
To prawda nie ma to jak domowe, gotowane z sercem dania.
UsuńCieszę się, że widoki się podobają - tam jest pięknie!
Niedosyt, niedosyt! Czekam na dalszą wędrówkę. Biednie, ale widoki mają cudne. Trudno uwierzyć, że te ryby są smaczne...
OdpowiedzUsuńTeż miałam spore wątpliwości co do ryb i nie tylko (jak zobaczyłam kuchnię i łazienkę ;) ) ale tam zjedliśmy przepyszny posiłek a i grog był wyjątkowo mało bimbrowy ;)
UsuńSuszona ryba jest super, zwłaszcza jeśli wcześniej obstuka się ją o blat stołu, żeby lekko zmiękczyć :))) No pod procenty nadaje się doskonale :)
OdpowiedzUsuńPNW
Tutaj nawet stukać nie trzeba było, była świetna a i procenty niczego sobie, choć samogon ;)
UsuńBasiu,cudne widoki.
UsuńPięknie to wszystko opisujesz,czuję jakbym sama tam chodziła i jadła te potrawy.(ta druga do mnie przemawia)
Dziękuję! Ta druga była pyszna, to właśnie ją próbowałam odtworzyć na blogu.
UsuńTam jest po prostu pięknie! ...i po raz kolejny mozna się przekonać że dobre jedzenie nie ma nic wspólnego z wypasioną i wyposażoną kuchnią:)
OdpowiedzUsuńTo prawda, a najłatwiej się o tym przekonać w krajach mniej bogatych.
UsuńDziękuję za odwiedziny, przeczytanie i komentarze z mojej relacji z Cabo Verde.