wtorek, 27 sierpnia 2013

Smaki południowo - zachodniej Francji


Nie będę narzekać, że wakacje się skończyły, bo w przeciwieństwie do większości moje trwały całkiem długo. Niemniej jak każdemu żal kiedy się kończą. Zawsze pozostaje całkiem sporo spraw do załatwienia, planów do zrealizowania, ale taka kolej rzeczy, nie mamy na to wpływu. Wspomnienia przeżyć wakacyjnych i wrażenia, których doświadczyliśmy na naszych wakacyjnych szlakach oraz smaków zjedzonych dań pozostają w nas na zawsze  mimo, iż z czasem bledną. Tak samo będzie z tegorocznymi wakacjami. Planowałam opowiedzieć Wam dziś jeszcze o rzece Dordogne i atrakcjach leżących u jej brzegów, ale postanowiłam swoje wspomnienia rozciągnąć jeszcze i opowiedzieć najpierw o smakach południowo – zachodniej Francji. Okraszonych nie tylko czerwonym ale i różowym winem :)


 Obiad musi zacząć się przystawkami. Te szczególnie mi pasowały. Począwszy od lokalnych wędlin



 musu z kaczki podanego z konfiturą z szalotek (na wspomnienie tego dania ślinka mi leci nadal)


czy sałatki z anchois, które o dziwo okazało się marynowanymi sardelami, które w smaku przypominały nasze śledzie w occie


albo tarty z porami


Generalnie kuchnia jest raczej syta, dosyć tłusta, ale jaka ma być skoro teren jest dość górzysty, mało dostępny, o charakterze rolniczym. Dlatego też potrawy zazwyczaj są proste, jak cassoulet, pochodzące właśnie stąd. Jednak wielkie zaskoczenie było kiedy w jednej z restauracji zamówione cassoulet okazało się zapiekanką z ziemniaków i owoców morza. Ta wersja też była świetna




Czasem dania były bardzo domowe i przy tym niezwykle smaczne, choć ich wygląd nie wskazywał na to


Oczywiście nie można zakończyć posiłku bez deseru i te też nigdy nas nie zawiodły 



Ale nie sposób nie wspomnieć o najważniejszych produktach tego regionu: foie gras, zarówno z kaczych jak i gęsich wątróbek, truflach (niestety sezon na nie nie przypada latem), oleju tłoczonego z orzechów włoskich, wyrobach z fiołków (te pochodzą z Tuluzy), czy confit de canard. Nie omieszkałam dokonać stosownych zakupów i przywiozłam sobie kilka tamtejszych specjałów.





Może kuchnia nie jest aż tak wyrafinowana jak kuchnia Prowansji, ale i tutaj było co zjeść, niezwykle smacznego i godnego polecenia.

12 komentarzy:

  1. Aż ślinotoku dostałam :)Bardzo smaczne wakacje miałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale to wszytsko pysznie wyglada! I karafka wina... Nic więcej nie trzeba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dołożymy jeszcze piękne miejsca to faktycznie nic więcej nie trzeba :)

      Usuń
  3. Basiu piekne zakupy na pięknych wakacjah. Cóż więcej trzeba? Piękna okolica, dobre wino i jedzenie oraz ktoś bliski obok. Wymarzone wakacje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz całkowitą rację, najważniejsze towarzystwo :)

      Usuń
  4. Chętnie bym spróbowała konfitury z szalotek i syropu fiołkowego. Czy smakują tak dobrze jak się nazywają?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konfiturę z szalotek (w moim wykonaniu jadła Gosia, zapytaj czy smakowała ;) ) ta francuska była pyszniasta
      Syrp fiołkowy cudownie pachnie fiołkami ale nie tak chemicznie tylko świeżymi kwaituszkami. Trzeba tylko uważać, aby nie przesadzić z ilością

      Usuń
  5. Nie ma to jak oprócz zwiedzania poznawać lokalne specjały kulinarne. Basiku-wspaniałe zakupy :) też przywiozłam sobie w zeszłym roku syrop fiołkowy , bo produkowany przeze mnie nie bardzo mi wyszedł. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Ech, marzy mi się wyjazd na południe Francji...
    Zawsze Francję lubiłam :-)
    Ale powoli, powoli coś już planujemy :-)
    Pyszne jedzenie, jedynie owoce morza mi nie odpowiadają,
    nie lubię i już...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze dwa lata temu owoców morza nie jadałam z wyjątkiem kalmarów frytowanych, ale zjedzenie takich świeżutkich prosto z morza spowodował, że większość bardzo polubiłam (wyjątek stanowią wszelkie mięczaki), Wietnam też mi w polubieniu ich bardzo pomógł.
      A Francję bardzo polecam!

      Usuń