Pora pożegnać się z Kretą. Ostanie miejsca odwiedzone przez nas były wyjątkowe. Przede wszystkim pojechaliśmy na półwysep Akrotiri, gdzie można zwiedzać kolejne monastyry. Agia Triada został wybudowany w XVII wieku na zlecenie pewnego wenecjanina, który przeszedł na prawosławie. Po raz kolejny przekonuję się, że klasztory, niezależnie od tego czy katolickie czy prawosławne, są miejscami w których życie toczy się innym tempem, zdecydowanie mogłabym w nich spędzać sporo czasu.
Na koniec pojechaliśmy do Maleme. To jedna z wielu miejscowości turystycznych, ale wyróżnia ją obecność cmentarza z czasów II Wojny Światowej. Co w tym niezwykłego? Nic poza tym, że jest to cmentarz żołnierzy niemieckich. Przy wejściu znajduje się mała wystawa poświęcona niemieckiej inwazji na Kretę. Pokazane są zdjęcia z czasów wojny, w tym zdjęcia pochowanych tu żołnierzy. Ze zdjęć uśmiechają się umundurowani młodzi mężczyźni. Muszę przyznać, że zrobiło to na mnie dziwne wrażenie. W gardle stała mi kula, której nie byłam w stanie przełknąć. Odebrałam to tak jakby ktoś chciał oddać cześć tym co polegli. Ale przecież to byli agresorzy, nie ofiary. Obudził się we mnie jakiś wewnętrzny sprzeciw. Ale jeszcze bardziej sprzeczne uczucia obudziły się kiedy popatrzyłam na tablice nagrobne. Zdecydowana większość pochowanych, to chłopcy w wieku mojego Maleństwa lub młodszych. Tego było dla mnie za wiele. Nie potrafię nadal określić co przeważa w moich uczuciach, pewien sprzeciw przeciwko martyrologii żołnierzy niemieckich czy żal, że tak wielu młodych chłopców straciło życie w tak strasznych okolicznościach. Gula w gardle stoi mi znowu i pewnie zawsze jak tylko wspomnę ten cmentarz wróci na to miejsce. Oby już nigdy żadna wojna nie spowodowała bezsensownej śmierci tylu ludzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz