Nie wysiewam w
ogrodzie żadnych warzyw. Nie chce mi się bawić w marchewki, ogórki czy
pomidory, ale wyjątek stanowią buraki. Od wiosny do późnego lata systematycznie
korzystam z botwinki, która pozwala mi na przygotowanie wielu pysznych dań,
głównie zup. Kiedy przychodzą ciepłe czy wręcz upalne dni nie może zabraknąć
chłodnika litewskiego. Ostatnie ciepłe dni spowodowały, że w tym roku nie
poczekałam na własną botwinkę tylko kupiłam młodziutkie buraczki. Nie kupuję
botwinki, która nie ma jeszcze zawiązanych buraczków co najmniej wielkości
sporego orzecha włoskiego, mniejszych też nie wyrywam w ogrodzie.
Chłodnik litewski
1 pęczek
botwinki z buraczkami wielkości co najmniej dużego orzecha włoskiego
sok z cytryny
2 łyżeczki cukru
1 pęczek koperku
1 pęczek
cienkiego szczypiorku
4 ogórki
gruntowe
¾ l mleka
zsiadłego lub kefiru
sól, pieprz
jajka na twardo
do podania
Botwinkę bardzo
dokładnie wymyć, buraczki obrać. Całość pokroić w małe kawałeczki, jeszcze raz
dokładnie wypłukać, aby pozbyć się ewentualnych drobin piasku, następnie zalać
wodą troszkę ponad powierzchnię botwinki, posolić do smaku, dodać cukier i sok
z cytryny w takiej ilości, aby woda, w której będzie się gotowała botwinka była
lekko zakwaszona i leciutko słodka i słona. Całość gotować do miękkości
buraczków, uważając aby warzyw nie rozgotować. Dodatek soku z cytryny
spowoduje, że wywar zachowa piękny i intensywny kolor. Kiedy buraczki będą już
miękkie całość zdjąć z gazu i wystudzić. Ogórki obrać, drobno pokroić w kostkę,
koperek i szczypiorek umyć i posiekać. Do dużego naczynia wlać zsiadłe mleko
(albo kefir) dodać ogórki, koperek, szczypiorek oraz dodać dokładnie wystudzoną
botwinę wraz z wywarem. Całość wymieszać, doprawić do smaku solą i pieprzem.
Wstawić do lodówki na co najmniej godzinę, aby smaki się przegryzły i wszystkie
składniki uzyskały jednakową temperaturę.
Chłodnik
litewski podawać z pokrojonymi w kawałki jajkami na twardo.
Smacznego!!!
Jedne kocie
perypetie się skończyły teraz pora zatroszczyć się o Filonkę i Jej
sterylizację. Najwyższy czas na to, ale ponieważ na weekend zaczynający się
Bożym Ciałem lecimy z W. do Rzymu na kilka dni to zabieg chcemy zaplanować na
początek czerwca. Mam tylko nadzieję, że nie dostanie w między czasie rui i
Maleństwu nie umili opieki nad Nią :)
Czy wiecie jak
trudno zrobić zdjęcie czarnemu kotu???? Na dodatek kotu, który na widok
obiektywu biegnie do fotografa i za nic w świecie nie pozwala na zrobienie
zdjęcia? Na szczęście chwilami spokojnieje i wtedy można podziwiać Filonkę w
pełnej czarno – białej krasie. Czy widać jakie fajne białe włoski wystają z
gładkiego czarnego futerka????
Basiu, pewnie że wiemy, jak trudno zrobić dobre zdjęcie czarnuszkowi - czarne koty też miewałam, a teraz przecież mam i czarnego psa. :) Poza tym tak jak napisałaś - najfajniej jest, kiedy gdy się przyłożysz do aparatu, bo akurat ładnie kotek usiadł i na odpowiednim tle, kotek się poderwie i zacznie biec w Twoją stronę. :]
OdpowiedzUsuńKłaczorki białe pamiętamy jeszcze ze zdjęć z dziecięctwa Filonki - kiedy je pierwszy raz zobaczyłam jeszcze u Ani, to wymiękłam. :) Jest śliczna i tak pięknie wygląda w tych pomarańczach! :)
A z chłodnikiem mi z niebka wrocławskiego spadasz, bo właśnie mam zamiar wreszcie spróbować z nim szczęścia kulinarnego. A że Twoje przepisy u mnie się bardzo sprawdzają, to już więcej nie szukam. :)
Bardzo ciepło pozdrawiam Ciebie, a koteczki pogłaskuję. :)
Fakt w pomarańczowym jej do pyszczka ;)
UsuńMam nadzieję, że chłodnik posmakuje, niektórzy dodają jeszcze rzodkiewki pokrojone drobno, ja nie daję, ale Ty możesz jak lubisz :)
jak ja dawno nie jadlam zupy! ale mi smaka narobiłaś! :)
OdpowiedzUsuńPora to nadrobić np chłodnikiem :)
UsuńChłodnik w sam raz na tę porę, uwielbiam:) a Filonka jest śliczna kociczką, też miałam kiedyś czarnego kota , który chyba chciał być białym:)))
OdpowiedzUsuńTo chyba tak samo jest z Filonką, tylko Ona chyba jeszcze się nie zdecydowała do końca ;)
UsuńPycha , robiłam ostatnio taki chłodnik...
OdpowiedzUsuńTakiemu kotu robi się trudno zdjęcia,
ale jakoś się widać udały :-)
Włoski tez widać, ślicznotka :-)
A to spojrzenie , cudne ...
To spojrzenie jest zabójcze - to ono spowodowało, że to właśnie Filonka jest naszym członkiem rodziny a nie Jej szylkretowa siostra :)
UsuńA jednak udało Ci się zrobić śliczne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńChłodnik bardzo lubię.
Zawsze będzie mi się kojarzyć z Prababcią:)
Dania serwowane przez Babcie czy Prababcie to dania z "duszą", ja też uwielbiam letnią porą miseczkę chłodniku
UsuńChłodnik pięknie wygląda , jeszcze nie robiłam w tym roku i chętnie skuszę się :) Filonka urokliwa :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa już planuję kolejną porcję :)
Usuń