poniedziałek, 6 maja 2013

Dolina Mozeli i mozelskie wina


Wszystkim próbującym zgadnąć gdzie się wybieram dziękuję za próby, czasem bardziej udane, czasem troszkę mniej, ale wszystkie były bliskie rzeczywistości. 



Wróciłam wypoczęta, zrelaksowana i pełna bardzo pozytywnych wrażeń. Dolina Mozeli była na moim „celowniku” już od ładnych kilku lat. Za każdym razem kiedy jechaliśmy do Francji i mijaliśmy te okolice obiecywałam sobie, że przyjedziemy specjalnie tutaj dla widoków i wina. Nie oszukujmy się, gdyby nie to wino pewnie jeszcze długie lata kończyłoby się na planach. Bardzo się cieszę, że plany zostały zrealizowane i to właśnie teraz, a nie w czasie pełni sezonu letniego. Dolina Mozeli to dziesiątki malutkich miasteczek pełnych starych domów z muru pruskiego, które ja nazywam „piernikowymi chatkami” bo często są koślawe, pokrzywione i zdobione jak bożonarodzeniowe pierniki. Odwiedziliśmy też i całe „piernikowe miasteczka”. Jak ktoś był w Alzacji to wie o czym piszę, bo klimat miasteczek podobny, różnica polega na tym, że tutaj jednak główną rolę odgrywa wijąca się jak wąż wielka rzeka, jaką jest Mozela. Fakt, że sezon dopiero powoli się zaczyna spowodował, że nigdzie ni było tłumów, wszędzie można było znaleźć miejsce parkingowe a chodzenie po wąskich uliczkach nie było związane z przeciskaniem się w tłumie.
Ale o okolicach, zabytkach i o widoczkach będzie następnym razem. Teraz skupmy się na największym skarbie tego miejsca – winie. Dzisiaj trochę Was pozanudzam informacjami o białych winach. Nie myślcie tylko, że sama jestem, aż tak mądra w tej kwestii. Niestety tak nie jest, swoją wiedzę czerpię z książki „Wino” Jensa Priewe oraz z różnych źródeł internetowych.




Niemcy należą do drobniejszych reprezentantów grupy państw specjalizujących się w uprawie winorośli. Powierzchnia upraw w tym kraju to tylko 8% upraw Francji, a jednak Niemcy pozostają krajem szczególnym. Rejony winiarskie leżą blisko szerokości geograficznej, która stanowi ostateczne granice klimatyczne dla tego typu upraw, a to wbrew pozorom powoduje, że można znaleźć tu wina jedne z najszlachetniejszych. To tutaj powstają najlepsze Rieslingi słynne na całym świecie, odcinek pomiędzy Trewirem a Koblencją to jego królestwo.
Mozela, ze stromo ku wodzie opadającymi winnicami, tworzy jeden z najbardziej imponujących krajobrazów winnych na świecie. Pierwsze winnice zakładali tu Rzymianie ponad 2000 lat temu. Łupkowa ziemia (kumulująca ciepło w dzień, a oddające je w nocy) sprzyja powstawaniu jedynych w swoim rodzaju, bardzo lekkich, subtelnych w smaku o wyraźnie zaakcentowanej kwasowości win. Rieslingi mozelskie mają zazwyczaj znacznie niższą dawkę alkoholu i wyższy poziom słodyczy od tych powstających gdzie indziej.





Mam nadzieję, że jeszcze zniesiecie garść informacji o kategoriach win uzależnionych od czasu winobrania. Dojrzałe winogrona nie muszą być zbierane natychmiast. W rejonach o chłodnym klimacie kontynentalnym winiarze starają się opóźnić winobranie, aby osiągnąć pełniejsze, szlachetniejsze wina. W zależności od zbioru w kolejnych stopniach dojrzałości uzyskujemy następujące wina:
Kategoria Kabinett to wina powstałe z winogron o I stopniu dojrzałości. Owoce są jeszcze o odcieniu zielonego, a zawartość cukru nie osiągnęła jeszcze punktu maksymalnego.
Kategoria Spätlese powstaje z winogron w pełni dojrzałych, jeszcze zdrowych o barwie zielonożółtawej. Grono znajduje się w fazie, w której nocą zużywa dokładnie tyle samo cukru ile produkuje go za dnia.
Kategoria Beerenauslese powstaje z winogron już częściowo zaatakowanych pleśnią
Kategoria Trockenbeerenauslese to wina powstałe z gron całkowicie zaatakowanych pleśnią szlachetną i podeschniętych jak rodzynki.

No i nie sposób nie wspomnieć o Eiswein. To szlachetnie słodki trunek powstający z winogron zbieranych i tłoczonych w stanie zamrożonym, w temperaturze nie wyższej niż -7 stopni. Im niższa temperatura tym lepsze wino. Najczęściej winobranie odbywa się w okolicach Bożego Narodzenia. Taki rodzaj wina produkowany jest jedynie w Niemczech, Austrii i Kanadzie. Nie można uzyskać tego samego efektu przez sztuczne zamrożenie w chłodni owoców, dlatego taki proceder został całkowicie zaniechany i zakazany a Eiswein jest  wyjątkowym rarytasem o wyraźnie wyższych cenach.





Jak odkryto, że późny zbiór sprzyja produktowi końcowemu? Jak zwykle zadziałał przypadek.
Rozpoczęcie winobrania wymagało co roku zgody księcia opata z Fuldy, który był właścicielem ziemskim w Rhiengau. Odpowiedni dokument był dostarczany zainteresowanym przez posłańca. Jednak jesienią 1775 roku posłaniec się spóźnił. Spóźnienie było na tyle duże, że część owoców pokryła się pleśnią. Mnisi spleśniałe grona oddzielili od zdrowych. Wino uzyskane z nich opat opisywał tak: „Tak wspaniałego trunku nigdy jeszcze nie miałem w ustach”.

Moje szczególnie ulubione to wina Spätlese półwytrawne, a takich w Dolinie Mozeli nie brakuje. Są tak delikatne, że nie wymagają serwowania do nich jakiegokolwiek dania. Mogę je pić same dla ich wyjątkowego smaku.
Nie jestem niestety znawcą łączenia win z potrawami i często wina podaję bardzo przypadkowo, a co za tym idzie nie zawsze trafiam. O Rieslingach znalazłam taką informację:
„W tradycji niemieckiej riesling to wino bardzo wszechstronne, komponujące się z wieloma potrawami - przede wszystkim z rybami słodkowodnymi, białym mięsem, sałatkami ze świeżych warzyw i owoców morza. Rieslinga podaje się również do dań z wieprzowiny, a starsze, bardziej dojrzałe wina klasy spätlese lub auslese - nawet do sarniny.”




10 komentarzy:

  1. Riesling'y czy znad Mozeli,czy alzackie,dla mnie zawsze dobrze komponują się z daniami z dodatkiem dobrego francuskiego sera pleśniowego,czy włoskiej gorgonzoli.Pierwszego Eiswein'a piłam właśnie w Niemczech.Cóż,to wino nie należy do tanich,ale to jest ta wyjątkowa słodycz,którą wręcz lubię.Poza tym piję tylko wytrawne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za wyjątkowy smak trzeba zapłacić, dlatego warto spróbować Eisweina. Alzackie rieslingi są dla mnie zbyt kwasowe, natomiast mozelskie są fenomenalne. W restauracji piliśmy takowego do szparagów. Pysznie się komponowało.

      Usuń
  2. Cieszę się, że miałaś udany urlop. Fantastyczne miejsce - do zaliczenia. Czekam na dalsze relacje. Interesują mnie te domki z piernika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obowiązkowo do zaliczenia, byle nie w szczycie sezonu turystycznego :)

      Usuń
  3. Basiu, piekne zdjecia. Nic dziwnego zreszta, bo widoki przeiez przecudne. Szkoda, ze nie udalo nam sie na gore wejsc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, że cudne widoki? Tym razem się nie udało, ale może jeszcze kiedyś, jak zapasy wina nam się skończą ;) ;) ;)

      Usuń
  4. Ale tam zachwycająco. Uwielbiam te domki i winnice. Jest skąd czerpać energię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uwielbiam, dlatego staram się odwiedzać takie miejsca.

      Usuń
  5. bardzo lubię takie miejsca, zwiedzania zachwyca i oczy i brzuchy :-)
    W zeszłym roku zwiedzałem winnice Saksonii, kilka lat temu Moraw. W sumie czeskie i niemieckie białe wina to moje ulubione, natomiast czerwone musi być francuskie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to możemy sobie rączki podać! Mam tak samo białe - niemieckie (reńskie, mozelskie) a czerwone francuskie i dlatego wakacje planujemy w okolicach Fitou, Corbier i Cahor ;) nasze ulubione apelacje. Lubimy też hiszpańską Rioję i wina południowoafrykańkie, ale to w drugiej kolejności po francuskich. No i jeszcze różowe Anjou - Dolina Loary. I człowiek jest prawie jak w raju ;)

      Usuń