piątek, 17 maja 2013

Czas na dobre wiadomości :)

BUNIA WYSZŁA NA PROSTĄ!!!!!



Wczoraj zawiozłam Bunię do weterynarza na badania kontrolne po zakończeniu kuracji lekowej. Miałam złe przeczucia, za sobą koszmarny dzień w pracy, a Bunia płakała wielkimi łzami pomiaukując w kontenerku. 

Miałam dosyć. 

Mnie też chciało się płakać. 

Nigdy wcześniej nie widziałam zwierzaka, któremu leciałyby łzy jak grochy z emocji i strachu.

Ostatnio do pobrania krwi potrzebne były 4 osoby, teraz byliśmy z weterynarzem sami. Nie wiem jak i dlaczego Bunia dała sobie wydepilować kolejną łapkę już trzecią (wprowadza nową kocią modę na depilację ;) )


I zupełnie bez wyrywania się pozwoliła pobrać sobie dwie probówki krwi. Niestety weterynarz miał ciągle wielu pacjentów, niespodziewane zabiegi i dlatego wyniki poznałam dopiero dzisiaj po południu.
Warto było czekać!

Wszystko jest prawie dobrze, oczywiście już nie może być kotem wychodzącym, nadal musi być na diecie, za jakieś dwa miesiące mamy powtórzyć badania, ale wygląda na to, że wyszła już na prostą.

Niniejszym bardzo dziękuję Panu Weterynarzowi za uratowanie Buni i cierpliwość do upierdliwego Personelu Kociego.



Ps. Bardzo spodobał mi się napis na T-shircie weterynarza :

Z kotami jest jak z chipsami, na jednym nie da się poprzestać 

27 komentarzy:

  1. Basiu, wspaniała wiadomość!!!! jakże się cieszę, że kociczka jest w dobrej kondycji i wraca do pełnego zdrowia:) pozdrawiam serdecznie i buziaki dla Buni...i Filonki:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooooo jak bardzo się cieszę :-))))
    Mojej Pyśki tez wyniki wczoraj odebrałam po leczeniu ... są dobre !!!
    Oby Bunia wytrwała w zdrowiu ... duuużo głasków i mizianek przesyłam :-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. O to dobrze! Jak mój zwierzak był chory, to mama jeździła z nim do weterynarza, ja nie mogłam poaatrezć jak mu depilują łapki, robią zastrzyki... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie było wszystko jedno, byle tylko wyzdrowiała, choć muszę się przyznać, że kiedyś przy innym kocie wzięłam i zemdlałam weterynarzowi podczas pobierania krwi koteczkowi ;)

      Usuń
  4. Bardzo się cieszę. Brawo Bunia i brawo dla Ciebie. Gdyby nie Twoja determinacja, różnie by mogło być. Basiu, ciekawa jestem czy Bunia już lepiej znosi to, że jej nie wypuszczacie.
    U naszego weta nie depilują. Spryskują łapkę, sierść się skleja i dzięki temu widać żyłę.
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polubiła szeleczki i z przyjemnością wychodzi na uwięzi. Determinacja moja była wielka bo kocham Bunieczkę i nie byłam jeszcze gotowa na Jej stratę.
      A co do depilacji, w sumie to wielkiej kotu różnicy nie robi a weterynarzowi chyba tak łatwiej.

      Usuń
  5. to bardzo dobra wiadomość :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Basiu, bardzo się cieszę! To wspaniała wiadomość. :)

    W naszej lecznicy też depilują łapki przed pobraniem krwi. A wczoraj Śliwka miała badanie usg pęcherza i po wygoleniu brzuszka wet polał jej to miejsce... denaturatem, a następnie nałożyl żel i dopiero badał. Kurka, jak nam potem cuchnęło w drodze powrotnej w aucie! W domu umyłam jej brzuszek wodą - na szczęście Śliwa jest kotem wodolubnym, więc zanadto nie porotestowała, tylko tak dla formalności. ;)

    Uściski, Basiu, i oczywiście pogłaski dla koteczek. :) Pięknego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Koszulka weta ekstra! :))

      Usuń
    2. A u Śliwki to coś poważnego????? Mam nadzieję, że nie, zdrowia Śliwce życzę.
      Mnie też koszulka bardzo się spodobała, sama chętnie bym taką sobie sprawiła ;)

      Tobie również udanego weekendu!

      Usuń
    3. Basiu, dziękuję za troskę. :) Śliwka ma problemy z pęcherzem. Od miesięcy je tylko specjalną karmę weterynaryjną i różne preparaty żurawinowe. Badania moczu nie za bardzo się poprawiają, ostatnio tylko ph się polepszyło, a te kryształy, co ich tam być nie powinno, niestety są. :( Teraz Śliwa je karmę, która, miejmy nadzieję, wypłucze te kryształy. Za miesiąc kolejne badanie.

      A teraz z innej beczki: upiekłam ciacho z rabarbarem! Wyszło bardzo dobre, choć zastąpiłam laskę wanilii (która okazała się strasznie droga) cukrem wanilinowym. Zepsułam też sos, ponieważ, nie mając doświadczenia, przeholowałam z odparowywaniem. Wyraźnie napisałaś, że odparowywać do lekkiego zgęstnienia, ja zaś, zapominając o tym, że wraz z obniżeniem temperatury płyn zgęstnieje, odparowałam zanadto i wyszła mi masa cukierkowa. :) Nic to! Następnego już nie zepsuję. Dziękuję za przepis. :)
      Serdecznie pozdrawiam Mozaikową Rodzinkę. :)

      Usuń
    4. To mam nadzieję, że wreszcie kryształy z moczu znikną i Śliwka wróci do zdrowia, za co trzymam zaciśnięte kciuki.

      A odparowywaniem sosu się nie przejmuj, ta też kiedyś kamień cukierkowy zrobiłam zamiast sosu ;)
      Cieszę się, że ciasto mimo to smakowało :)

      Głaski dla Śliwki!

      Usuń
    5. Śliwka jest głaskana niemal nieustannie, ale jeszcze i od Ciebie ją wygłaszczę, Basiu. :)
      Ciasto smakowało bardzo, bardzo i mam nadzieję, że gdy wrócę po pracy, to jeszcze coś znajdę na talerzu. A jeśli nie, to wkrótce zrobię powtórkę. :)

      Usuń
  7. Bunia jest prze słodka :)


    http://tendies.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. jak się cieszę, że wszystko jest dobrze :) a co do koszulki weterynarza to też taką chcę!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następnym razem zapytam Go gdzie taką fajną kupił ;)

      Usuń
  9. Brawo Buniu, To wspaniała wiadomość, cieszymy się że wraca do zdrowia :-) Jupi!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajny weterynarz :-)))
    Buni nadal zdrowia życzę i oby tak dalej było tylko lepiej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co wiem jest właścicielem jedenastu (11) kotów w domu i dwóch psów ;) poza tym pomaga (chyba) kocim organizacjom.

      Usuń
  11. CUDOWNE wieści!
    Tak się cieszę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co prawda Bunia jest bardzo leniwa i osowiała, ale mam nadzieję, że to kwestia czasu na dojście do siebie.

      Usuń