środa, 1 października 2014

Życie nie znosi pustki


PanKot jest już za Tęczowym Mostem L

W niedzielę wieczorem zaczęło się źle dziać, w poniedziałek po pracy od razu pojechałam z Nim do lecznicy, jednak nie można było Mu pomóc. Dalsza próba terapii byłaby dręczeniem kota. Byłam z Nim do ostatnich chwili, a kiedy odbywał swą ostatnią wędrówkę miał wokół siebie życzliwych ludzi i moją rękę głaszczącą Jego umęczony chorobą łepek.
Nie chcę się tu nad sobą użalać, ale bardzo źle to zniosłam i nie mogłam się z tym pogodzić. Wiem, że nie każdemu kotu da się pomóc, ale jak powiedział Weterynarz „Gdyby to był sukinkot to byłoby łatwiej, a tu tak jak z dobrym człowiekiem, żal i serce boli i ciągle się człowiek zastanawia czy można było coś więcej, coś lepiej”.
Nigdy nie spotkałam na swojej drodze takiego wspaniałego kota. Dużego, pięknego, o melancholijnym usposobieniu i niebywałej łagodności i cierpliwości.

PanieKocie bądź szczęśliwy za Tęczowym Mostem, tam już nie będzie Cię dręczył żaden cancer w uchu, żadna bakteria nie będzie szalała w Twoim futrzanym ciałku.


Życie nie znosi pustki.
Jednej kociej istocie mimo wielu wysiłków nie dało się pomóc a druga tej pomocy oczekuje. Wygląda na to, że tym razem niesiona pomoc może się zakończyć wielkim sukcesem.
Kiedy PanKot już zakończył swoją drogę Weterynarz zaprowadził mnie do swojego szpitalika i pokazał maleńką, około miesięczną – półtoramiesięczną koteczkę, która w momencie przyniesienia do lecznicy była w takim stanie, że nikt nie dawał jej szans na uratowanie. Jednak natura nas potrafi zaskoczyć i zadziwić. Malutka żyje i z każdym dniem ma się lepiej. Leczenie i „Doktor Czas” przynoszą wspaniałe rezultaty.
Malutką kicię znaleziono na jednym z wrocławskich parkingów. Leżała brudna we krwi bez jednego uszka, z raną na oczku, wielkim krwiakiem na główce. Prawdopodobnie chciała się ogrzać i wlazła pod maskę zaparkowanego samochodu. Niestety ten został uruchomiony i koteczka podzieliła los wielu kotów (ale i tak miała ogromne szczęście, którego często koty nie mają). Została okaleczona na całe życie, ale nie straciła go.
W lecznicy okazało się, że poza całkowicie uciętym uszkiem, straciła kawałek powieki, a wielki krwiak na czułku świadczy o dużej sile uderzenia. Obecnie Malutka jest kotem niewidzącym, z problemami neurologicznymi. Nigdy nie odzyska utraconego uszka ani kawałeczka powieki, jednak może spędzić swoje kocie życie w dobrym domu z kochającymi Człowiekami.
Ale aby tak się stało potrzeba środków finansowych na dalsze leczenie (obecny postęp jaki robi Mała sugeruje, że jak krwiak się całkiem wchłonie to problemy neurologiczne znikną albo zminimalizują się bardzo mocno i wzrok też ma szansę wrócić przynajmniej w pewnym zakresie).
Dlatego zwracam się z wielką prośbą do wszystkich czytających bloga i tych co zajrzeli jedynie przypadkiem wesprzyjcie leczenie Małej Koteczki bez uszka. Każda złotówka odgrywa wielką rolę, ziarnko do ziarnka ….

Maleńka tak wyglądała po pierwszych zabiegach w lecznicy



A tak wygląda po kilku dniach leczenia








Leczenie finansuje Fundacja Kocie Życie. Jeśli chcielibyście wspomóc śliczną kicię (jest niezwykle miziasta, pięknie mruczy, ugniata łapkami, to prawdziwy koci pieszczoch) przelewajcie pieniążki na konto fundacji. PROSZĘ!!!


Fundacja Kocie Życie
Wrocław

nr KRS: 0000311037
data dokonania wpisu do KRS: 31.07.2008
NIP: 895 193 07 25
Regon: 020820526

Numer konta bankowego dla wpłat na cele statutowe:
Alior Bank: 30 2490 0005 0000 4500 8315 1633

w tytule wpłaty należy wpisać: Darowizna na cele statutowe na leczenie Kici bez uszka.
DZIĘKUJĘ!!!!

 I na pamiątkę, że zawsze zostanie w moim sercu PanKot jedno ze zdjeć, jakie Mu zrobiłam przy pierwszym pobycie w mojej piwnicy w czerwcu. Wtedy wydawało się, że ma spore szanse na zdrowie. Niestety nowotwór okazał się silniejszy niż myśleliśmy.



Przy tej okazji chciałabym tutaj napisać jak bardzo wspiera mnie w moich działaniach Maleństwo. Zawsze jest gotowy i chętny aby pojechać, z którymś z kotów do weterynarza, opiekować się nimi podczas mojej nieobecności. Mogę na Niego liczyć.

Jestem dumna z mojego Syna, że jest wrażliwy na to co widzi wokół siebie i jest gotowy pomagać. 

25 komentarzy:

  1. Basiu, przykro że Pan Kot musiał tak szybko odejść.... :(
    A maleńka kiciunia jest sliczniutka, mam nadzieję że dojdzie do pełnej sprawności.
    Masz wspaniałego syna, widać że wychowany we wspaniałym domu:) Pozdrawiam!
    ps. Dorzuce grosik do maleńkiej kocinki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu masz wielkie serce, dziękuję w imieniu Malutkiej. O PanaKota walczyliśmy z przerwą (wydawało się, że jest dobrze) od początku czerwca :(

      Usuń
    2. Wielka szkoda, taki piękny kocurek....

      Usuń
    3. Nie tylko był piękny, ale o cudownym charakterze. Karmicielka, z którą byłam w stałym kontakcie opowiadała jak kiedyś go zobaczyła siedzącego w ogrodzie i obserwującego ślimaka, który wspinał mu się po łapie. Tylko patrzył, nic mu nie zrobił. To była oaza spokoju i łagodności. A w czasie leczenia z anielską cierpliwością znosił wszystkie zabiegi zarówno u Weterynarza jak i u mnie (np kropiłam mu kilka razy dziennie chore ucho). Bardzo był kochany :(

      Usuń
  2. ooo, tak myślałam, że to PanKot niestety... bo się też nie odzywałaś nic...
    Szkoda bardzo takiego kochanego zwierzaka, bardzo.
    Mam nadzieję, że kicia będzie widzieć, chociaż jeśli nie, to nie będzie mniej szczęśliwa. Teraz jest u ciebie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam nadzieję, że w tak młodym organizmie zajdą niewyobrażalne procesy regeneracyjne i żyć będzie normalnie. Ni jest u mnie, jest w szpitaliku u weta, wymaga ciągle stałej opieki medycznej i obserwacji. Ale Maleństwo wczoraj jak byliśmy u Niej porobić Jej zdjęcia stwierdził, że wspaniale by dopełniła nasz dom, tulko że Bunia .....

      Usuń
    2. Ło matko, mam nadzieję, że W, tego nie przeczyta bo chyba z domu by nas wyrzucił a Maleństwo wydziedziczył ;)

      Usuń
  3. Basiu, współczuje ogromnie i mozesz na mnie liczyć. Jestes bardzo kochana!

    OdpowiedzUsuń
  4. Basiu, strasznie się zmartwiłam odejściem PanaKota. Reaguję jak Ty i trudno mi się pogodzić. Głupio mi, ze nie mogę już wziąć żadnego kotka. Byłoby to bez sensu, bo niebawem pójdziemy w ślady PanaKota i co by się stało z domownikami? Punia starzeje się szybko, miewa okresy bardzo niewyraźne, aktualnie jest lepiej, ma apetyt.
    Przesyłam malutki grosik dla Kici, słodka jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krysiu nie ma powodu aby było Ci głupio. Nie każdy może wziąć kota, ważne, że o potrzebujących pamiętasz i czasem wspomożesz tych co stwarzają takim bidom szanse na nowe lepsze życie. I bardzo się cieszę, że Punia ma się dobrze :)

      Usuń
  5. Biedne sa koty, takie małe i tak łatwo je skrzywdzić :-(
    Współczuję z powodu PanaKota...
    Mój Cesar też jest takim spokojnym starszym panem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łatwo i to nawet nieświadomie i niechcący jak w tym przypadku.
      A takie wspaniałe koty jak PanKot powinny mieć swój koci raj tam za Tęczowym Mostem.

      Usuń
  6. Oj, Boże! Jaka szkoda PanaKota;( I serce pęka, jak się czyta o wszystkich kocich nieszczęściach, a nie ma możliwości pomocy (przy wielu własnych).

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pęka :( czasem potrzeba niewiele a można pomóc, ale pewnie jak się ma wiele własnych to nie zostały kupione tylko uratowane przed bezdomnością. Więc się pomaga

      Usuń
  7. Basiku-bardzo, bardzo mi przykro...Wzruszyłam się i smutno mi z powodu Pana Kota. Cóż począć...Maleńka kicia widać , że już wygląda lepiej. Oby szybko doszła do siebie, uściski dla Was obojga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo liczymy, że dojdzie do siebie. Jej siła i wola życia są niesamowite. cała jest niesamowita. A PanaKota bardzo bardzo żal :(

      Usuń
  8. Tak mi przykro z powodu PanaKota, wiem, ile mu dałaś! Kochany Kocurek biega po Niebieskich Łąkach i na pewno opowiedział lub wymruczał wszystkim o Tobie!!!
    Ale jest następna PannaKotta i trzymam za nią kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  9. Basiu, strasznie mi przykro z powodu Pana Kota.
    Szkoda, ale najważniejsze, że już nie cierpi.
    Maleńka Kicia, bidulka, mam nadzieję, że niedługo dojdzie do zdrowia
    i szybko znajdzie ludzi, którzy ja pokochają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest tak cudna i słodka, że powinna mimo swoich niepełnosprawności znaleźć amatorów i kochający dom.

      Usuń
  10. Zawsze zastanawiam się ile wrażliwe serca są w stanie znieść ?
    Wspaniałe jest również to, że te bezdomne kociska znajdują na swojej drodze Ciebie.
    Ściskam mocno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu bardzo dużo. Ciężko się z taką koleją rzeczy pogodzić, łzy lecą same, serce pęka ale tyle jest potrzebujących zwierzaków, że nie pora użalać sie tylko trzeba brać się za pracę.
      dzięki!

      Usuń