wtorek, 28 maja 2013

Obiecanki, mam nadzieję, że nie cacanki

Obiecuję, że się poprawię i zacznę regularnie dodawać kulinarne wpisy, ale na razie musicie uzbroić się w cierpliwość. Jutro zaraz po pracy wsiadamy z W. do samolotu i fruuuuu do Rzymu. Pogoda zapowiada się barowa więc pewnie więcej będzie zdjęć dań restauracyjnych niż zabytków, ale i tak się cieszę na tych kilka dni w tym wyjątkowym mieście.
Ten wyjazd to mój prezent dla W. z okazji imienin. Ja byłam w Rzymie dwukrotnie i nawet sporo z tych pobytów pamiętam, choć byłam wtedy dzieckiem, ale dla W. to będzie zupełnie nowe doświadczenie. Mam nadzieję, że miasto Mu się spodoba a i jedzenie zakrapiane włoskim winem będzie wspaniałym doświadczeniem.
Jak nazbieram inspiracji to potem nie odczepicie się ode mnie i włoskich dań ;)

Moje Kobiety z Wąsem oczywiście zostają pod opieką Maleństwa i mam nadzieję, że jak zwykle sobie z Nimi poradzi. Bunia odzyskuje siły i staje się coraz bardziej żywym kociszczem, co bardzo nas cieszy.





5 komentarzy:

  1. Miłego pobytu! Widzę że Filonka idzie w ślady Amisi i ma zamiar zostać testerem Twoich wyrobów ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej ciekawskim maluchem, bo to koci niejadek ;)

      Usuń
  2. To czekamy na inspirację w postaci włoskich dań :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Baw się dobrze :) Rzym musi być cudowną przygodą :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomimo zapowiedzi, wspanialej pogody wam zycze i przezyc kulinarnych :)

    OdpowiedzUsuń