Oglądam już nie wiem, który raz zdjęcia z Hoi An i zupełnie nie wiem jak pokazać Wam to piękne i bardzo klimatyczne miasteczko. Żadne zdjęcia nie są w stanie oddać urody i nastroju panującego tutaj. Musicie mi wybaczyć, jeśli oglądając zdjęcia nie zachwyci Was to miasto, ale proszę uwierzcie mi, że to jedno z piękniejszych miejsc w Wietnamie.
Cytując przewodnik: „Zabytkowe miasteczko, wpisane w 1999 roku na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO, to obowiązkowy punkt programu większości wycieczek do Wietnamu. Od XVI do XVIII wieku było ważnym portem i jednym z największych centrów handlowych Azji Południowo-wschodniej. Dziś jest to urocza miejscowość, gdzie doliczono się aż 844 zabytkowych obiektów. W wąskich uliczkach podziwiać można budynki, w których wyraźnie widać wpływy chińskiej i japońskiej architektury. (...)”. Jednak to też nie oddaje klimatu wąskich uliczek pełnych tętniących życiem galerii sztuki, restauracji i sklepów z jedwabną odzieżą, w których można zamówić dowolny model szyty na miarę. Domy są niewielkie, ale o wyjątkowej architekturze, a najbardziej zadziwiające jest, że mimo, iż dwa razy do roku miasto zostaje zatopione przez wezbraną rzekę życie toczy się normalnym rytmem a skutków powodzi nie widać. Może dzięki wąskim uliczkom włóczenie się po nich nie stanowi problemu, jak ma to miejsce w dużych miastach, smaki i zapachy Azji znajdziemy tu na każdym kroku.
Mieliśmy dość czasu na spokojny spacer a nawet na znalezienie miejsca gdzie zamówiłam koszulę w wietnamskim stylu dla Maleństwa. Cała procedura była dość zabawna, bo Wietnamczycy słabiutko mówią po angielsku i do końca nie miałam pewności czy moje prośby zostały właściwie zrozumiane. Zależało mi na czarnej jedwabnej surówce, ale przyniesiono mi belę seledynowej surówki jedwabnej, prosiłam aby koszula nie miała żadnych wyszyć, ale na wzór pokazano mi taką w smoki. Na wszystkie moje uwagi Wietnamka przyjmująca zamówienie uśmiechała się od ucha do ucha i mówiła „Yes” ale zrozumienia w Jej oczach nie było widać za grosz. Zapłaciłam i liczyłam, że następnego dnia do hotelu zostanie dostarczona czarna jedwabna koszula w stylu wietnamskim. Nadzieję miałam jednak małą, ale postanowiłam zaryzykować. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jakie zaskoczenie było rano kiedy okazało się, że wszystko jest w należytym porządku J
A jedwab, z którego można sobie uszyć dowolny strój produkuje się na miejscu metodami co najmniej średniowiecznymi.
Przeczytałam, zachwyciłam się i czuję ogromny niedosyt! Chcę więcej...! :) I gdzie fotka koszuli...? ;>
OdpowiedzUsuńDostałam niedawno książkę - kuchnię wietnamską Nguyena, jest w niej mnóstwo opowieści z kilku miast i regionów Wietnamu, czytam chyba z 15-ty raz! :) Zakochałam się w Wietnamie i to właśnie przez kuchnię, a konkretnie przez Pho Bo!;)
Cieszę się, jeszcze będę Was zanudzać tym co widziałam i co przeżyłam.
UsuńFotkę koszuli zrobię ale obawiam się, że nie uda mi się zrobić jej na modelu ;)
Bardzo chciałabym kiedyś taką ksiażkę przeczytać, kuchnia jest fantastyczna!!!
Pozdrawiam :)
Moja ochota na wyjazd do Wietnamu wzrasta! Ja również, podobnie jak Kasia powyżej chciałabym zobaczyć zdjęcia owej koszuli! Ciekawa jestem też jaka tam była pogoda: temp? wilgotność? Lubie to wiedzieć lepiej mi się wtedy ogląda zdjęcia:-)
OdpowiedzUsuńKoszulę zrobię i wkleję ;)
UsuńAniu pogoda zależała od miejsca w Wietnamie. Na północy (Hanoi) panowała temperatura około 16-18 stopni, a ostatniego dnia tuż przed wylotem na miasto padła klęska bo temperatura spadła do 10 stoni. W połowie kraju czyli np w Hoi An czy Hue było około 20 - 22 stopni, a na południu w Sajgonie czy na wyspie Phu Quoc było gorąco bo około 28 stopni. Wilgotność ogromna, ale teraz była mało odczuwalna (mnie tamta pogoda bardzo pasowała)
Co do słońca to bardzo róznie bywało, ale trzeba pamiętać, że południe Wietnamu jest raptem 10 stopni na północ od równika.
Pozdrawiam cieplutko
Dziękuję pięknie za odpowiedź. Teraz już rozumiem zdjęcia lepiej:-)
UsuńSredniowieczne metody czy nie, ale produkuja...
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe zdjecia i spostrzezenia. Zachecony jestem do zobaczenia tego kraju.